W Belgardzie zapomnieli o koronawirusie. Novak Djoković nie radzi sobie najlepiej w krótszych formułach. Dominic Thiem świetnie przepracował okres pandemii. Filip Krajinović lubi grać w Belgradzie. Co wiemy po pierwszym weekendzie gry Adria Tour?
Formuła Fast4 kojarzy nam się z pokazówkami, gdzie zawodnicy bardziej niż do wyniku, przykładają się do zrobienia show na korcie, choć w Blegradzie tenisiści wyglądali na naprawdę głodnych gry i rywalizacji. Krótsze sety dają większe pole do ryzyka, ale i pozwalają na więcej niespodzianek. Czasu na odrabianie strat jest niewiele, a trzy utrzymane podania dają tie-break, w którym jedna piłka może zadecydować o losach seta czy meczu.
Czy można powiedzieć, że Djokoviciowi nie leży formuła szybkich setów, znana z turnieju kończącego sezon Next Gen ATP Finals? Jak najbardziej. Największym zaskoczeniem i rozczarowaniem publiczności bez wątpienia był brak udziału Novaka w finale turnieju w jego rodzinnym mieście. Serb co prawda wygrał dwa spotkania, ale bilans setów był dla niego niekorzystny. Po łatwym początku, kiedy pokonał swojego dobrego przyjaciela, Victora Troickiego, 4-1 4-1 wydawało się, że jak burza zapewni sobie awans do finału. W końcu lider rankingu grał w turnieju, który sam zorganizował.
Nikogo nie zaskoczę pisząc, że Nole słynie z fenomenalnego – kto wie czy nie najlepszego – przygotowania fizycznego. Śmiem twierdzić, że gdyby mecz rozgrywany był według normalnych zasad tenisa, Filip Krajinović miałby problem żeby wygrać seta. Oczywiście nic nie chce ujmować młodszemu Serbowi, bo zagrał kapitalne spotkanie, posłał sporo uderzeń kończących i miał sposób na Novaka, ale formuła szybkich setów zdecydowanie mu pomogła. Tak jak piłkarze nie mogą używać argumentu, że przegrali bo murawa była w fatalnym stanie, bo przecież obie drużyny grają na tym samym boisku, tak w tym meczu nie możemy usprawiedliwiać porażki Djokovicia formułą Fast4.
Filip Krajinović wygrywając z Novakiem Djokoviciem poprawił bilans bezpośrednich meczów z obecnym liderem rankingu ATP. Zawodnicy po raz pierwszy na zawodowych kortach spotkali się w turnieju rangi ATP 250 w Belgradzie 10 lat temu, na etapie ćwierćfinału. Novak, zajmujący wówczas drugie miejsce w rankingu, musiał skreczować po przegraniu pierwszego seta 6-4. Z racji, że Adria Tour nie są oficjalnymi rozgrywkami ATP, mecz ten nie będzie brany pod uwagę w oficjalnym head-to-head obu zawodników.
Ile oddałby Dominic Thiem, gdyby od niego zależało rozegranie turnieju Roland Garros? Zapewne wiele. Austriak nie pierwszy raz wykazuje się profesjonalizmem. To właśnie on, jako jeden z pierwszych tenisistów, wrócił do treningów po przerwie wymuszonej pandemią. W trzecim tygodniu kwietnia pochwalił się na swoich mediach społecznościowych zdjęciem z kortu ziemnego. Dzięki rozgrywkom Austrian Pro Series, przygotowanych dla austriackich tenisistów, Thiem mógł podtrzymać rytm meczowy i budować swoją formę. Efekty pokazał w Blegradzie. Dominic wygrał wszystkie mecze grupowe, a w finale rozprawił się z wcześniej wspomnianym Krajinoviciem.
Cuuuuuuuudeńko! pic.twitter.com/SIZM0DBZpu
— Dawid Żbik (@zbikdawid) June 14, 2020
Poza efektownym tweenerem, którego posłał w ostatnim gemie finałowego spotkania, Thiem imponował skutecznością serwisu (np. break point obroniony asem w pierwszym secie finału) i przygotowaniem fizycznym. Nie chcę wróżyć z fusów, bowiem nie widzieliśmy od trzech miesięcy w grze Rafy Nadala, Novaka Djokovicia oglądaliśmy tylko w trzech spotkaniach, ale gdyby w niedalekiej przyszłości miał się odbyć Roland Garros, to Thiem byłby bez wątpienia faworytem do tytułu – choć w sumie rokrocznie od kilku lat wielu z nas pokłada w nim nadzieje, że jako pierwszy zawodnik od 2016 roku spoza BIG4 wygra Wielkiego Szlema.
Koronawirus? A co to takiego? W Serbii przez cały weekend na trybunach przewinęło się tysiące kibiców, za tydzień to samo czeka nas w Chorwacji w Zadarze. Choć Novak Djoković twierdzi, że wszystko zostało zorganizowane z zaleceniami rządu, to jednak można mieć ku temu wątpliwości. Kibiców, którzy mieli na sobie maseczki można policzyć na palcach obu dłoni.
„Oczywiście, na całym świecie ludzie umierają, okropne uczucie widzieć to. Ale życie toczy się dalej, a my jako sportowcy nie możemy się doczekać rywalizacji” – może i kiepski ze mnie PR-owiec, ale można było przyłożyć się do organizacji odrobinę lepiej.
Na pełnych trybunach sprawa się nie kończy. Niemal wszyscy zawodnicy, po finałowej ceremonii udali się na imprezę do lokalnego klubu. Lider rankingu ATP chętnie pozował do zdjęć z fanami, tańczył na podeście bez koszulki czy brał udział w zabawach organizowanych przez wodzireja imprezy. Na scenie wtórowali mu między innymi: Alexander Zverev, Dominic Thiem czy Grigor Dimitrov. Wczoraj na Twitterze przeczytałem, że gdyby taka sytuacja miała miejsce wśród piłkarzy, to wszystkie media pisałyby o skandalu i aferze. Nie chcę bronić tenisistów, ale pamiętajmy, że cały cykl Adria Tour to forma wyłącznie pokazowa, nie jest oficjalnie wspierana przez ATP. Dodatkowo – sezon jest zamrożony, więc nikt nie może zabronić tenisistom wyjścia do klubu. Inna sprawa, bardziej etyczna, czy rzeczywiście to było potrzebne i bezpieczne.
Po wczorajszym Adria Tour tenisiści trochę pobalowali. To jeden z wieeeelu filmików z wczorajszego wieczoru. 🕺🏻💃🏼 Wirus ewidentnie wyniósł się z Serbii. 🤷🏻♂️ pic.twitter.com/H1ZTaHtGPU
— Dawid Żbik (@zbikdawid) June 15, 2020