Turnieje WTA, a zwłaszcza turnieje wielkoszlemowe rządzą się swoimi prawami i często przebiegają w zupełnie nieoczekiwany sposób. Z tej okazji przyjrzałem się dziesięciu najwyżej rozstawionym zawodniczkom i oceniłem ich występy w skali 1-10. Jak poradziły sobie faworytki Australian Open?
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Ashleigh Barty
Perfekcyjny start sezonu w wykonaniu Australijki, która zaczęła sezon przegranym setem z Coco Gauff i od tamtego czasu wygrywała już wszystko w dwóch setach. Tytuł w Adelajdzie, a następnie pierwszy szlem na swojej ziemi, 25-latka nie mogła wymarzyć sobie lepszego startu. W poprzednim roku szła jak burza, by po wygraniu 6:1 I seta z Muchovą przegrać mecz, w 2020 porażka z Kenin w półfinale i dopiero za trzecim razem będąc rozstawioną z jedynką sięgnęła po triumf. Tym razem była bezkonkurencyjna dla rywalek, 45 asów, 82 procent wygranych piłek po swoim pierwszym serwisie, w obu tych statystykach zdecydowanie zdominowała rywalki. Trudno przyczepić się do czegokolwiek w wykonaniu Barty, choć finał nie stał już na tak wysokim poziomie i widać było, że Australijka odczuwa presję i wagę momentu, w którym się znajduje. Mimo to pokazała charakter odwracając losy drugiego seta, kiedy to przegrywała już 1:5. Fantastycznie operująca bekhendowym slajsem Barty zdaje się być faworytką do zdominowania tego roku, a za ten szlem nie pozostaje nic innego jak wystawić „dyszkę” i z uwagą przyglądać się następnym turniejom Australijki.
OCENA: 10/10
Aryna Sabalenka
Jeden z największych zjazdów jakie widziałem w wykonaniu Białorusinki. Sabalenka nigdy nie słynęła z regularnej gry i pomimo półfinałów na ostatnim US Open i Wimbledonie często zdarzały się jej wpadki z niżej notowanymi rywalkami, jednak to, co druga na świecie tenisistka prezentuje od czasu porażki z Fernandez na US Open jest równią pochyłą. Co prawda na tegorocznym AO Sabalenka doszła do IV rundy, co samo w sobie nie jest może dramatycznym wynikiem, jednak rywalki z którymi przyszło jej się mierzyć nie postawiły wysoko poprzeczki. Na plus mecz z Vondrousovą i trzeci set, który wlał nieco optymizmu w serca fanów białoruskiej tenisistki, ale nadzieje o powtórzeniu wyników ostatnich Szlemów rozwiała już 36-letnia Kaia Kanepi, która w trzysetowym pojedynku pokonała Sabalenkę. Trudno jednoznacznie ocenić występ Białorusinki, bo w zasadzie nie wiadomo, gdzie obecnie postawić poprzeczkę 23-latce. Za mecz z Czeszką należy jej się mały plusik, tak samo jak za to, że pomimo słabej gry potrafiła „przepychać” mecze w trzech setach, ale koniec końców należy wymagać dużo więcej od drugiej tenisistki świata.
OCENA: 3,5/10
Garbine Muguruza
Hiszpanka rozpoczęła sezon od II rundy turnieju w Sydney, gdzie odpadła z dobrze dysponowaną Kasatkiną, pokonując wcześniej Aleksandrovą w dwóch setach. Nie był to najlepszy turniej Muguruzy, ale nie zapowiadał aż takiej klęski na AO. Hiszpanka co prawda wygrała swój pierwszy mecz 2:0, ale Clara Burel nie była najtrudniejszą przeprawą dla zwyciężczyni WTA Finals. Druga runda okazała się już jednak dla Muguruzy nie do przeskoczenia i nie tylko odpadła z Alize Cornet, ale przegrała gładko i w bardzo słabym stylu. Hiszpanka nie zagroziła Francuzce ani razu i Cornet nie musiała bronić ani jednego break pointa w całym spotkaniu, kiedy to finalistka australijskiego szlema z 2020 roku musiała to robić dwunastokrotnie. Muguruza popełniła 33 niewymuszone błędy posyłając jedynie 17 winnerów. Mecz, jak i turniej do zapomnienia dla Hiszpanki, która w zeszłym roku była tu jedyną zawodniczką, która urwała seta Osace, trudno znaleźć pozytywy.
OCENA: 2/10
Barbora Krejcikova
Czeszka jest odkryciem zeszłego sezonu i nie zwalnia tempa. Finał turnieju w Sydney na rozpoczęcie sezonu, a teraz ćwierćfinał AO. Krejcikova jest nieobliczalną zawodniczką, która potrafi wygrywać właśnie wtedy, kiedy nie idzie. Świetnym przykładem jest mecz trzeciej rundy z Ostapenko, kiedy wydawało się, że Łotyszka jest już o krok wyrzucenia Czeszki z turnieju wygrywając pierwszego seta i prowadząc 3:1 w drugim, zwyciężczyni Rolanda Garrosa odrobiła straty i wygrała na pełnym dystansie. W następnym meczu nie dała szans Azarence oddając jej zaledwie cztery gemy. Porażka przyszła dopiero z Madison Keys, która była wyjątkowo dobrze dysponowana od początku turnieju. Czeszka jednak dołożyła wiele od siebie popełniając blisko 30 niewymuszonych błędów i ten mecz zdecydowanie był na minus. Końcową notę poprawia jednak to, że Krejcikova triumfowała w deblu zdobywając czwarty tytuł tej rangi w parze z Siniakovą. Dobry turniej, choć o meczu z Keys trzeba jak najszybciej zapomnieć.
OCENA: 8/10
Maria Sakkari
Greczynka przystąpiła do tego sezonu tuż po zakończeniu najlepszego roku w swojej karierze. Co prawda nie wygrała żadnego turnieju, ale półfinały US Open czy Rolanda Garrosa pozwoliły jej zagościć w topowej dziesiątce rankingu. Ten sezon zaczęła przeciętnie, najpierw trzy sety z Zidansek, a później również na pełnym dystansie pojedynek z Shelby Rogers. Sakkari zwyciężyła tylko w tym pierwszym, odpadając już w drugiej rundzie turnieju w Adelajdzie. Do tegorocznego szlema pomimo wysokiego rozstawienia nie przystępowała jako faworytka, choć zdecydowanie jako zawodniczka na którą trzeba uważać. Trzy pierwsze mecze były naprawdę niezłe, solidny serwis pozwolił jej awansować do czwartej rundy bez straty seta. Tam czekała jednak Jessica Pegula, która nie pozostawiła Greczynce złudzeń, wygrała dość pewnie, dwa do zera. W pierwszym secie Sakkari nie zdołała wygrać nawet punktu w tiebreaku, a w drugim sama nie wykorzystała dwóch break pointów w trzecim gemie następnie tracąc podanie przy prowadzeniu 40:0. Więcej szans Sakkari już nie dostała i uległa w dwóch setach 7:6, 6:3. Trudny mecz, który jednak mogła przechylić na swoją stronę padł łupem Peguli, która w następnym meczu została rozbita przez Barty 6:2, 6:0. Niezłe trzy rundy lecz czwarta kiepska, zwłaszcza że Amerykanka nie prezentowała poziomu z poprzedniego roku, kiedy doszła tu do ćwierćfinału odprawiając po drodze Azarenkę i Svitolinę.
Ocena: 4,5/10
Anett Kontaveit
Jedna z najlepszych serii jaką mogliśmy zobaczyć w kobiecym tenisie w ostatnich latach była udziałem właśnie Estonki w drugiej połowie 2021. Cztery wygrane turnieje i fantastyczna forma z zeszłego roku nie przeniosła się jednak na początek 2022. Co prawda niezły turniej w Sydney i porażka w półfinale z Krejcikovą, jednak to też był mecz w którym Estonka miała już Czeszkę na widelcu, a jednak nie potrafiła zamknąć tego meczu. Pierwszy mecz na szlemie to pewne zwycięstwo nad Siniakovą, jednak i tam daleko było do perfekcji. Długo musiała męczyć się na swoim serwisie, broniąc się przed jedenastoma break pointami, z czego dwa z nich zakończyły się utratą serwisu. Pomimo tego, do meczu drugiej rundy z 19-letnią Clarą Tauson przystępowała jako zdecydowana faworytka. Młoda Dunka nie dała jednak Kontaveit żadnych szans wygrywając 2:0. Zaledwie 37% wygranych piłek po drugim serwisie i aż 27 niewymuszonych błędów przy zaledwie 13 Tauson pozostawiają wiele do życzenia. Pomimo tego, w drugim secie Estonka zdołała przełamać rywalkę dwukrotnie lecz nie zdołała dowieźć prowadzenia wygrywając 4:2. Duży minus dla Kontaveit, przed którą drabinka stała otworem i naprawdę nie miała wyjątkowo trudnej przeprawy do finału. Niewykorzystana szansa i bardzo słaby turniej Estonki, osobiście liczyłem na dużo więcej.
OCENA: 2/10
Iga Świątek
Półfinał szlema wygląda wręcz wspaniale, choć niestety nieco zakłamuje rzeczywistość. Iga w swoim pierwszym turnieju tego sezonu doszła do półfinału odpadając z Barty, co było niezłym prognostykiem na zbliżające się AO. Turniej rozpoczęła od pewnej wygranej z Dart, gdzie pomimo problemów na początku meczu wygrała 11 gemów z rzędu i pewnie awansowała do drugiej rundy. Tam spotkała Peterson, z którą mierzyła się również na ostatnim Roland Garros. Polka nie pozostawiła Szwedce złudzeń i bez problemów wygrała swój mecz. W trzeciej rundzie Igę czekało już o wiele większe wyzwanie w postaci dobrze dysponowanej Darii Kasatkiny. Iga pokazała dobry i dojrzały tenis wygrywając w dwóch setach, mając nieco problemów w drugim. Drabinka zdawała się wręcz zapraszać Igę do finału i w czwartej rundzie mierzyła się z Cirsteą. Rumunka postawiła naprawdę trudne warunki, lecz Iga zdołała odwrócić losy meczu i awansować do ćwierćfinału. Choć poziom tego meczu pozostawiał nieco do życzenia, to warto pochwalić powrót Polki. Ćwierćfinałowe starcie z Kanepi było kalką z poprzedniej rundy, Świątek zdołała wygrać, ale również musiała odrabiać straty i po trzygodzinnym pojedynku osiągnęła półfinał. Na więcej jednak nie pozwoliła Danielle Collins, która zdominowała Polkę w każdym elemencie wygrywając 6:4, 6:1. I choć można przyczepić się do stylu zwycięstw w poprzednich dwóch rundach, to na wielkie uznanie zasługuje postawa Igi, która zdołała odwrócić losy meczu. To zdecydowanie pokazuje rozwój mentalny Polki i pomimo że w półfinałowym meczu trudno szukać pozytywów to ogólnie za ten turniej trzeba pochwalić Świątek.
OCENA: 7,5/10
Paula Badosa
Osobiście zawodniczka z którą wiązałem ogromne nadzieje przed tym turniejem. Zwyciężczyni Indian Wells rozpoczęła ten sezon od wygrania turnieju w Sydney, w którym pokonała rywalki ze światowego topu. Już dwa dni po triumfie rozpoczęła swoją drogę w Melbourne, gdzie pewnie pokonała Tomljanović, a następnie Trevisan. Hiszpanka wydawała się być jedną z głównych rywalek do zagrożenia Barty w drodze po swój pierwszy finał AO. W trzeciej rundzie więcej problemów Badosie sprawiła Marta Kostyuk, jednak po wyczerpującym, blisko dwuipółgodzinnym meczu szósta zawodniczka świata odniosła zwycięstwo. Mecz, który odbywał się jako jeden z pierwszych tego dnia, rozgrywany był w upale, co musiało pozostawić ślad na Hiszpance, która w następnej rundzie w ogóle nie przypominała siebie z poprzednich meczów. W czwartej rundzie zmierzyła się ze świetnie dysponowaną Keys i poległa w bardzo słabym stylu przegrywając 0:2. Hiszpanka była cieniem siebie, właściwie w ogóle nie istniejąc na polu serwisowym: 10 podwójnych błędów, 16 bronionych break pointów i zaledwie 32% wygranych piłek z drugiego serwisu. Keys nie miała problemu z awansem do następnej rundy i w nieco ponad godzinę zwyciężyła 6:3, 6:1. Trudno bronić Hiszpankę za ten mecz, ale zarówno poprzedni mecz jak i turniej rozgrywany bezpośrednio przed szlemem działają nieco na jej obronę. Nie zmienia to faktu, że Badosa zawiodła, bo wierzę że w swojej optymalnej dyspozycji mogłaby realnie zagrozić Barty.
OCENA: 4,5/10
Anastasia Pavlyuchenkova
Rosjanka nie była uważana za faworytkę imprezy choć finalistka French Open dostała się do całkiem niezłej drabinki. 30-latka była jednak wielką niewiadomą, bo mecze na AO były jej pierwszymi w sezonie. W pierwszej rudzie w godzinę pokonała Węgierkę Bondar, której oddała zaledwie trzy gemy, a w następnej również nie miała problemów z 37-letnią Stosur, dla której był to ostatni oficjalny singlowy mecz. Większym wyzwaniem była już Sorana Cirstea choć i do tego meczu Rosjanka przystępowała jako faworytka. W pierwszym secie uległa Rumunce 3:6, by w następnym odpowiedzieć zwycięstwem 6:2. W decydującym secie dała się przełamać już w pierwszym gemie, a w piątym straciła serwis po raz drugi. Sama przez całego seta zdołała wygrać zaledwie pięć punktów przy serwisie rywalki nie doprowadzając do ani jednej szansy na przełamanie. 13 niewymuszonych błędów wyłącznie w trzecim secie przy zaledwie czterech winnerach wyglądają bardzo słabo i Rosjanka zasłużenie odpadła z turnieju. Mimo że Pavluchenkova przystępowała do tego turnieju bez większych oczekiwań, tak wczesną porażkę należy określić mianem rozczarowania.
OCENA: 3,5/10
Sofia Kenin
Rzadko zdarza się, aby tak wysoko rozstawiona zawodniczka nie była faworytką w spotkaniu pierwszej rundy turnieju. Takim przypadkiem była jednak zwyciężczyni tego turnieju sprzed dwóch lat, w pierwszym meczu za rywalkę dostając Madison Keys. Kenin rozpoczęła ten sezon ćwierćfinałem w Adelajdzie i porażką w I rundzie w Sydney. Grała przeciętnie, nie zachwycała, dlatego też bukmacherzy płacili za jej zwycięstwo w okolicach 2.70. Amerykanka postawiła jednak trudne warunki swojej rodaczce i pomimo przegranej w dwóch setach w obu walczyła do samego końca przegrywając 6-7, 5-7. Zdecydowanie zabrakło jej atutu serwisu, którym jak na złość Keys dysponowała wybornie posyłając 15 asów przy ani jednym jej rywalki. Nie był to oczywiście świetny mecz Kenin, jednak patrząc na to jak radziła sobie jej pogromczyni odpadając dopiero w półfinale, trudno specjalnie krytykować Sofię pomimo porażki w I rundzie. Nie sposób wystawić jej oczywiście dobrą notę, ale jestem pewien, że przy korzystniejszym losowaniu Kenin mogłaby zajść zdecydowanie dalej.
OCENA: 4/10
Wszystkie turnieje możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 2350 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 100 PLN oraz 14 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!