W ostatni weekend września mieliśmy okazję porozmawiać z Karolem Drzewieckim, który opowiedział m.in. o debiucie w reprezentacji dwóch stronach kariery tenisisty. Zapraszamy!
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Jak się czuje świeżo upieczony reprezentant Polski? Warunki do debiutu były naprawdę świetne.
– Trochę na niego musiałem poczekać, ale to wielki zaszczyt móc zagrać w reprezentacji Polski. Była świetna atmosfera, wszyscy byliśmy skupieni na tym samym celu, czyli pokonaniu Barbadosu. Dobrze było się spotkać w jednym miejscu, bo w trakcie sezonu jest to praktycznie niemożliwe. Każdy nas gra różne turnieje i w takim gronie faktycznie możemy widywać się tylko przy okazji gry dla reprezentacji. Z Jankiem do tej pory po tej stronie siatki miałem okazję stanąć po raz pierwszy w tak poważnych zawodach. Wiadomo, Janek to teraz ścisła czołówka deblowa, więc mogłem zapytać go o wiele rzeczy i podpatrzeć pewne niuanse. Dobrze się zgraliśmy, bo ja gram na stronie forhendowej, on na bekhendowej, więc jak na kilka dni treningu wyszło to całkiem nieźle.
Twoim partnerem w tym meczu był Janek Zieliński, ale przez lata grałeś u boku różnych zawodników. Współpracę z kim wspominasz najlepiej? I czy masz wymarzonego partnera, z którym chciałbyś zagrać chociażby jedno spotkanie? Możesz dać się ponieść.
– Każdy partner jest zupełnie inny, jeśli już się z kimś umawiam na wspólną grę, to rzadko się zdarza, żeby nie było dobrego „flow”. Najlepiej wspominam oczywiście partnerów, z którymi wygrywałem turnieje, ale to nie znaczy, że z pozostałymi grało mi się źle. Chciałbym kiedyś zagrać w parze z Nickiem Kyrgiosem. Myślę, że to mogłoby być ciekawe.
Jak oceniasz te dziewięć miesięcy sezonu w Twoim wykonaniu? Oczywiście, kontuzja uziemiła Cię na jakiś czas, ale czy poziom, który pokazywałeś przed urazem, był dla Ciebie satysfakcjonujący?
– Po udanej końcówce 2022 roku i dobrych występach w Ameryce Południowej miałem nadzieję, że passę przedłużę również w nowym roku, ale tak naprawdę bywało różnie. Były niezłe wyniki, ale dopiero wygrana w Enea Poznań Open pokazała mi, że jestem w dobrej dyspozycji i gotowy na to, żeby awansować jeszcze wyżej i wyżej, tym bardziej, że nie musiałem bronić w lipcu i sierpniu prawie żadnych punktów. Pechowo jednak nabawiłem się kontuzji i straciłem trzy miesiące. Trudno więc tu mówić o szczególnie udanym sezonie.
Kto był Twoim idolem w dzieciństwie? Komu kibicujesz obecnie?
– Kiedyś moim idolem był Marat Safin, a teraz chętnie oglądam mecze Novaka Djokovicia. Kibicuję oczywiście wszystkim polskim tenisistom. Kiedy mogę, włączam ich spotkania.
Bierzesz pod uwagę powrót do singla, czy debel wypełnia Twoje tenisowe życie?
– Kiedy tylko mogę i ranking na to pozwala, to zapisuję się do kwalifikacji singla podczas startów w Challengerach. Wiadomo, że nie zdarza się to często i tu znowu – szkoda, że przytrafiła mi się kontuzja, bo były szanse na to, żeby więcej pograć i jeszcze podreperować swój ranking. Chciałem wystąpić w jakimś turnieju ITF w Polsce, ale niestety, wyszło jak wyszło. Są zawodnicy, którzy łączą obie kariery, również w Challengerach. Jednak nam, deblistom, pod tym względem jest nieco łatwiej. Na dany turniej i tak jedziemy, bo gramy tam debla, a możemy się zapisać na listę „alternates” (listę rezerwową, która zawiera nazwiska chętnych do gry w eliminacjach w przypadku nagłej rezygnacji uprawnionego do gry tenisisty) i wejść do eliminacji w ostatniej chwili. Na pewno będę to kontynuować, jeśli tylko zdarzy się taka okazja.
Od dłuższego czasu kręcisz się w okolicach czołowej setki, do której i pewnością chciałbyś wkrótce dołączyć. Czy stawiasz sobie jakiś limit czasu na wejście do tego grona?
– Nie daję sobie limitu czasowego. Ranking jest zbyt skomplikowany, nie tylko zdobywamy punkty, ale bronimy. Musiałbym podchodzić do tego z kalkulatorem. Po prostu gram najlepiej jak mogę i wierzę, że wkrótce trzycyfrowy ranking zmieni się w dwucyfrowy.
Czy wedle Twojej wiedzy program „Baseline” pomoże w jakimś stopniu Tobie?
– W programie jest mowa tylko o singlistach, więc raczej nie.
Jakie są według Ciebie najlepsze elementy kariery zawodowego tenisisty, a czego zdecydowanie nie chciałbyś przeżywać?
– Na pewno świetna jest możliwość poznawania ludzi z całego świata, którzy kochają dokładnie to samo, czyli grę w tenisa. Szansa na poznawanie nowych miejsc i kultur, choć z czasem podróże i życie na walizkach bywa uciążliwe, trzeba się przyzwyczaić do monotonii. Tak jak każda praca, ma swoje wady i zalety, po prostu trzeba widzieć więcej tych drugich, żeby czerpać z kariery jak najwięcej.
Masz konkretne cele na końcówkę tego roku i cały sezon 2024?
– Do końca tego sezonu po prostu chcę grać jak najlepiej, żeby mieć jak najlepszą pozycję wyjściową w kolejnym. Na pewno chcę podreperować swój ranking w singlu. Nie stawiam przed sobą określonych pułapów.
Dziękujemy za poświęcony czas! Życzymy wszystkiego dobrego!
Rozmawiał Przemysław Dobosz
Wszystkie zawodowe turnieje tenisa możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!
!REJESTRACJA!
Kod: TBD
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!