ATP Nur-Sułtan
Fernando Verdasco vs John Millman
Pojedynek drugiej rundy nowego turnieju na mapie ATP Tour czyli Nur-Sułtan (Kazachstan) o randze 250. Przeciwko sobie zagrają doświadczeni gracze, szczególnie Fernando Verdasco, którego śmiało można nazwać weteranem. Dni chwały ma już wyraźnie za sobą, choć w pojedynczych meczach niewątpliwie potrafi zagrać jeszcze na wysokim poziomie.
Jednak na początek dwa słowa o faworycie tego starcia. John Millman czyli stary wyga z Antypodów, może nie rozgrywa wybitnego sezonu, ale poniżej pewnego poziomu raczej nie schodzi. Zdecydowanie najlepiej radzi sobie na kortach twardych, a jego głównym atutem jest przygotowanie fizyczne i powtarzalność. Na swoim koncie ma sporo dużych zwycięstw oraz meczów, o których będzie się jeszcze mówić latami np. ten z AO przeciwko Federerowi. Ostatnie kilka miesięcy na pewno nie należały do dobrych, ponieważ na cegle zagrał więcej słabych niż niezłych spotkań, a na twardych kortach w hali przegrał dwa pojedynki z braćmi Zverev, a wygrał jeden z … Verdasco i to przed tygodniem w Kolonii. Jest to niezwykle ważne, gdyż mecz miał wyraźnego reżysera i bardzo pewnie wygrał Australijczyk.
Fernando Verdasco to niewątpliwie marka i doświadczenie, ale w ostatnich sezonach gra wyraźnie poniżej swojego optymalnego poziomu. Wieku nie oszuka, ale wydaje się, że to nie jedyny jego problem. Zauważyłem, że do wielu spotkań po prostu się nie przykłada, nie biega do wszystkich piłek (z czego był znany) i myślami jest gdzieś indziej. Jakby brakowało mobilizacji i zwyczajnie tankował czekając na lepszy czas i rywali z “nazwiskiem”, co miało swoje odzwierciedlenie nie tak dawno, gdy ograł Andiego Murraya po bardzo przyzwoitym spotkaniu, więc się da (abstrahując od słabej formy Szkota). Warto wspomnieć, że przed rokiem urodził się pierwszy syn Hiszpana i być może wiele więcej czasu poświęca mu niż treningom. Tenisowo jest niewątpliwie spełnionym graczem i nikt mu nie zabroni odrywać kuponów. Nie mówię, że ten mecz sobie odpuści, ale turniej na peryferiach tenisowej mapy świata i bez kibiców może być zbyt słabą motywacją do dobrej gry. Oczywiście warto wspomnieć o meczu pierwszej rundy, którą Hiszpan przeszedł bez straty seta, pokonując Jamesa Duckwortha. Znacznie mniej doświadczony Australijczyk powinien doprowadzić do trzeciego seta, ale potocznie mówiąc – spalił się marnując dwie piłki setowe, a później oddając prowadzenie z minibrejkiem w tb. Fernardo grał bardzo przeciętnie i do wielu piłek nie biegał, a wiele prostych forhendów uderzał z wysokim topspinem często wyrzucając je w aut.
Podsumowując, zasłużonym faworytem pojedynku jest John Millman, który mimo nie najlepszych ostatnich spotkań jest pewniejszym i bardziej przewidywalnym graczem. Ponadto w niedawnym bezpośrednim meczu wyraźnie lepszy okazał się Australijczyk, a Verdasco mimo przetarcia w I rundzie z rodakiem Millmana pokazał się z bardzo przeciętnej strony. Nieobliczalność Verdasco i spora ilość fatalnych spotkań prowokują mnie do gry w stronę Millmana. Oczywiście istnieje ryzyko, że Hiszpan jakimś cudem się zmotywuje, ale zbyt rzadko to pokazuje, bym mu tym razem zaufał.
Typ: John Millman wygra
Kurs: 1,56
Wspierając nas na Patronite, otrzymujesz więcej analiz
Polski Bukmacher Sp z o.o. posiada zezwolenie na urządzanie bukmacherskich zakładów wzajemnych wydane przez Ministra Finansów dnia 3 stycznia 2019 r. o numerze PS4.6831.28.2017