Podsumowanie tygodnia ATP Tour i występy Polaków – Delray Beach & Antalya

Za nami pierwsze turnieje sezonu 2021. Jeśli miałbym podać 3 słowa opisujące tenisowe wydarzenia ostatnich dni, powiedziałbym: sensacje, emocje i radość. Dlaczego? Zapraszamy na przegląd tygodnia!

Antalya Open

Zawody w Turcji obfitowały w ciekawe wyniki i miały swoich bohaterów. Pierwszym z nich okazał się Nikoloz Basilashvili, który odniósł swoje pierwsze zwycięstwo od lutego 2020 roku. Bardzo dobrze zaprezentował się Jeremy Chardy, który w 2. rundzie wyeliminował turniejową “3”, Fabio Fogniniego po trzech tb, a w ćwierćfinale uporał się z Niemcem – Janem-Lennardem Struffem, tocząc kolejny dramatyczny bój. Francuz zakończył swój występ na półfinale, w którym jego pogromcą okazał się Alexander Bublik. Kazach rozegrał kapitalne zawody, pokonując na drodze do finału m.in. najwyżej rozstawionego Matteo Berrettiniego.

Drugim finalistą okazał się Australijczyk, Alex De Minaur, który wdarł się do finału niczym prawdziwy demon. 21-latek stracił seta tylko w półfinałowym starciu z Davidem Goffinem. Biorąc więc pod uwagę nie tylko nazwiska, ale także dyspozycję obu panów w tym turnieju, finał zapowiadał się niezwykle interesująco. Niestety, potwierdziły się obawy o zdrowie Kazacha, który po meczu półfinałowym przyznał, że kończył spotkanie z urazem. Bublik musiał poddać finał już po 7 minutach gry i właśnie w takich okolicznościach poznaliśmy mistrza turnieju Antalya Open. Oba Alexy pokazały świetną formę na początku sezonu i wysłali rywalom sygnał, że w Australii mogą namieszać. Oczywiście jeśli tylko zdrowie na to pozwoli. W Turcji grał także Kacper Żuk, który jednak nie zaliczy debiutu w głównym cyklu do udanych. Polak, po meczu niewykorzystanych szans, przegrał w 1. rundzie z reprezentantem gospodarzy – Altugiem Celikbilekiem.

Zawody deblowe zakończyły się mało zaskakującym finałem, rozgrywanym pomiędzy dwiema najwyżej rozstawionymi parami. Nikola Mektic i Mate Pavic pokonali w decydującym starciu duet Ivan Dodig/Filip Polasek w stosunku 6:2, 6:4. Z innych duetów możemy wyróżnić Włochów, Salvatore Caruso i Andrea Varvasoriego, którzy w 1. rundzie pokonali rozstawionych z “4” Nikolę Cacicia oraz Frederika Nielsena i dotarli do półfinału. Uwagę należy zwrócić także na powracającego do formy Andreya Golubeva, który wraz z Alexandrem Bublikiem osiągnął ćwierćfinał. Więcej o historii Kazacha i byłej 33. rakiety w singlu przeczytacie TUTAJ.

fot. Hubert Hurkacz / facebook

Delray Beach Open

Za oceanem odbywały się zawody w amerykańskim Delray Beach. Imprezę tę można określić jako “rzeź rozstawionych”, którzy niemal w komplecie odpadli jeszcze przed półfinałami.

Kto się wyróżnił? Idźmy po kolei. Ivo Karlovic swoim zwycięstwem w 1. rundzie nad rozstawionym z “7” Pablo Andujarem, po raz kolejny zapisał się w annałach historii tenisa. Chorwat został najstarszym zwycięzcą meczu na poziomie ATP od 1995 roku (Jimmy Connors). Niestety dla Karlovicia to było wszystko, na co było go stać, gdyż w kolejnej rundzie uległ innemu bohaterowi – Roberto Quirozowi. Ekwadorczyk osiągnął swój pierwszy ćwierćfinał ATP i to jako kwalifikant, co jest rzecz jasna jego największym osiągnięciem w karierze. Był to pierwszy ćwierćfinał reprezentanta tego kraju od 2008 roku. Idąc dalej, dobrze spisał się także Gianluca Mager. Włoch, podobnie jak Quiroz, dotarł do ćwierćfinału, pokonując w 2. rundzie rozstawionego Sama Querreya. Świetnie zaprezentował się Brytyjczyk Cameron Norrie, który na drodze do półfinału rozprawił się z dwójką rozstawionych, Adrianem Mannarino i Francesem Tiafoe.

Czas na przedstawienie nie dwóch, ale trzech największych bohaterów Delray Beach Open 2021. Christian Harrison podbił swoją historią serca wszystkich kibiców. Amerykanin, który przez 1,5 roku nie pojawiał się na zawodowych kortach, przeszedł przerażającą ilość rozmaitych zabiegów i musiał zaczynać wszystko od zera, stał się można rzec bohaterem. Mieszkaniec Bradenton przebił się przez eliminacje i dotarł aż do półfinału, pokonując m.in. najwyżej rozstawionego Christiana Garina. Amerykanin pokazał świetny tenis i pozostaje mieć nadzieję, że wszelkie kłopoty zdrowotne to już przeszłość.

W finale spotkali się Sebastian Korda oraz broniący honoru rozstawionych Hubert Hurkacz. Amerykanin to wielki talent i było wiadomo, że nie podda się bez walki (podobnie jak ojciec, który był nieustępliwym zawodnikiem). Korda imponował dobrą grą i rzecz jasna wynikami na przestrzeni całej imprezy, dlatego też Hubert nie mógł liczyć na łatwy mecz. Finał nie porwał i w pierwszej jego części było czuć u obu zawodników presję finału. Polak zaczął źle, ale od stanu 1-3 przejął kontrolę nad spotkaniem. Kluczowe okazało się doświadczenie i konsekwencja “Hubiego”. Jeśli chodzi o Amerykanina, to na pewno nie pomagały mu także problemy z pachwiną. Koniec końców to nasz reprezentant mógł cieszyć się ze swojego 2. tytułu w karierze i powrotu do TOP 30 rankingu. Warto zaznaczyć, że Wrocławianin w drodze po tytuł nie stracił nawet seta.

Zawody gry podwójnej to również pogrom rozstawionych i wiele ciekawych rozstrzygnięć. Już na starcie turnieju odpadły wszystkie pary “z numerkiem”. Skład finału to prawdziwa sensacja. W decydującym spotkaniu zmierzyli się: urugwajsko-ekwadorski duet Ariel Behar/Gonzalo Escober oraz Ryan i Christian Harrisonowie. Po 3-setowym, zaciętym finale triumfowali zawodnicy z Ameryki Południowej. Po raz kolejny ogromny szacunek należy się Christianowi Harrisonowi, dla którego był to niemal wymarzony występ. Szkoda, że nie udało się go okrasić przynajmniej jednym tytułem. W deblu mieli wystąpić także Hubert Hurkacz i John Isner, jednak Amerykanin wycofał się z gry podwójnej z powodu kontuzji.

Polacy na kortach

Oprócz wspomnianych już Huberta i Kacpra, na kortach rywalizowali także inni reprezentanci Polski. Zacznijmy od rozgrywek pań, w których mieliśmy 3 nasze reprezentantki. Od eliminacji turnieju WTA w Abu Zabi zmagania rozpoczęła Katarzyna Piter. Nie był to udany początek sezonu, gdyż już w 1. meczu Kasia uległa Jessice Pieri 4:6, 0:6. Kolejne dwie Polki walczyły w eliminacjach Australian Open, które w tym roku odbywały się w Katarze. Niestety, Katarzyna Kawa  i Maja Chwalińska również przegrały swoje pierwsze spotkania. W Dosze miała grać także Magdalena Fręch, lecz pozytywny wynik testu na koronawirusa zweryfikował te plany.

Wśród panów mieliśmy 4 Polaków na poziomie ITF. W Tunezyjskim Monastyrze grał Wojciech Marek, który zaprezentował się bardzo dobrze i dotarł do półfinału singla. Zagrał także w deblu, ale bez sukcesów. W Kairze mieliśmy natomiast całą ekipę naszych reprezentantów: Piotra Grynkowskiego, Piotra Matuszewskiego i Mikołaja Lorensa. Matuszewski odpadł w 1. rundzie singla i debla, Lorens osiągnął ćwierćfinał singla, natomiast Grynkowski także dotarł do najlepszej ósemki gry pojedynczej, ale dołożył do tego półfinał gry podwójnej.


Pamiętajcie, że wszystkie turnieje możecie obstawiać u naszych partnerów. Wszystkie aktualne promocje, przygotowane specjalnie dla naszych czytelników, znajdziecie w zakładce Bukmacherzy

Dyskusja o tenisie trwa przez cały rok w naszej grupie.
Zapraszamy do dołączenia!

23 lata, wierny kibic Huberta Hurkacza i Jerzego Janowicza, fan agresywnej gry i dobrego serwisu. Znam się na wszystkim po trochu i niczym wybitnie. Dla mnie nie ma tematów tabu.