Podsumowanie tygodnia i występy Polaków – Sofia

Ostatni “regularny” turniej w sezonie już za nami. Śmiało można powiedzieć, że był to mocny finisz, gdyż Bułgaria uraczyła nas kilkoma ciekawymi rozstrzygnięciami. Sprawdzimy także, jak w ostatnich dniach prezentowali się Polacy.

Sofia

Turniej w Sofii okazał się prawdziwym katem rozstawionych graczy. Tylko trzech z ośmiu “oznaczonych” zawodników wygrało przynajmniej jeden mecz. Początek turnieju najbardziej zdołował kanadyjskich kibiców. Dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści, Denis Shapovalov  i Felix Auger-Aliassime, odpadli już w swoich pierwszych meczach. “Shapo” zaskakująco uległ bardzo słabo dysponowanemu w tym sezonie Radu Albotowi w stosunku 2-6 4-6. “Ogr” okazał się natomiast słabszy od Salvatore Caruso, przegrywając 4-6 4-6. Kolejny raz rozczarował za to Nikoloz Basilashvili, którego pogromcą okazał się Szwajcar, Marc-Andrea Huesler, choć Gruzin miał piłki meczowe.

Spójrzmy na autorów niespodzianek i osoby, które po prostu rozegrały w stolicy Bułgarii dobre zawody. Na pierwszy plan wysuwa się 19-letni Jonas Forejtek. Młody Czech otrzymał “dziką kartę” i wykorzystał ją bardzo dobrze. Forejtek wyeliminował w 1 rundzie Marina Cilicia, czego dokonał w zaskakująco łatwy sposób, wygrywając 6-3 6-2. Dla Czecha to oczywiście największe zwycięstwo w karierze i pomimo, że nie dał rady awansować dalej, z pewnością może zaliczyć ten występ do udanych. Więcej o 19-latku możecie przeczytać tutaj.

Biorąc pod uwagę graczy rozstawionych, nieźle zaprezentowali się Australijczycy, Alex De Minaur i John Millman, którzy zakończyli turniej na etapie ćwierćfinałów, przegrywając z późniejszymi finalistami imprezy. Honoru graczy rozstawionych bronił Adrian Mannarino, który dotarł do półfinału.

Po przeciwnej stronie postawić możemy tenisistów bułgarskich. Zgodnie z przewidywaniami, wszyscy reprezentanci gospodarzy zakończyli swój udział w turnieju na pierwszej rundzie. Najlepiej zaprezentował się Dimitar Kuzmanov, który stoczył 3-setowy bój z Salvatore Caruso.

W finale spotkało się dwóch graczy, którzy w swojej karierze nie poczuli jeszcze smaku triumfu w turnieju ATP. Jednym z nich był Vasek Pospisil. Kanadyjczyk dał swoim kibicom nadzieję na to, że ten turniej może jednak być dla tego kraju udany. Kluczowe dla Pospisila okazały się wydarzenia z jego pierwszego spotkania, w którym podejmował “szczęśliwego przegranego” z eliminacji, Illyę Marchenko. Vasek w decydującym secie kilkukrotnie oszukiwał przeznaczenie. Najpierw przełamał rywala, kiedy ten serwował na mecz przy stanie 5-4. Następnie obronił 3 breakpointy z rzędu w kolejnym gemie, by na koniec wrócić ze stanu 0-4 w tie-breaku. Po tym zwycięstwie, Kanadyjczyk wyraźnie złapał sporo pewności siebie i w świetnym stylu pokonywał kolejnych, teoretycznie o wiele trudniejszych rywali (Jan-Lennard Struff, John Millman, Richard Gasquet).

Po drugiej stronie siatki stanął człowiek, określany mianem jednego z największych talentów tej generacji, Jannik Sinner. Włoch podczas całego turnieju prezentował świetny tenis i sprawnie eliminował rywali, którymi byli kolejno: Marton Fucsovics, Marc-Andrea Huesler, Alex De Minaur i Adrian Mannarino. Jedynie Australijczyk zdołał poważniej postraszyć Włocha, który szturmem wdarł się do sobotniego finału, pierwszego dla Sinnera na tym poziomie. Pospisil natomiast brał udział w decydującym pojedynku po raz trzeci w życiu.

Finał stał na wysokim poziomie. Obaj Panowie prezentowali ofensywny tenis, ale to Włoch był bardziej solidny i pewnie podążał po swój debiutancki tytuł w Tourze. Po triumfie w pierwszej partii, w grze Sinnera zaczęły pojawiać się proste błędy, które nie przytrafiały mu się wcześniej. Pospisil wykorzystał problemy rywala i doprowadził do trzeciego seta, którego początek był prawdopodobnie kluczowy dla losów całego finału. Vasek miał dwa breakpointy w gemie otwarcia, ale Jannik ponownie pokazał, dlaczego jest tak bardzo ceniony przez ekspertów, rywali i kibiców. Pokonał swoje słabości i do końca nie dał się przełamać, a następnie spotkanie w tie-breaku, stając się tym samym najmłodszym włoskim triumfatorem imprezy ATP w Erze Open. Wielkie brawa dla Włocha.

Turniej deblowy nie stał pod znakiem większych niespodzianek, ale nie oznacza to, że nie działo się w nim nic co interesujące. Przez całe zawody, dwie pary walczyły o prawo gry w Nitto ATP Finals. Bliżej tego zaszczytu już na starcie byli Jurgen Melzer i Edouard Roger-Vasselin, którym wystarczył awans do półfinału. Para Jamie Murray/Neal Skupski musiała liczyć na potknięcie rywali przed decydującym finałem. Austriak i Francuz byli jednak nie do zatrzymania. Pewnie awansowali do finału, z którego natychmiast się wycofali, oddając Brytyjczykom puchar. Sami byli już w drodze do Londynu, aby wziąć udział w najważniejszej imprezie sezonu. Czy takie zachowanie było w porządku? Zdania są podzielone.

Polacy na kortach

Trzech naszych reprezentantów walczyło w turnieju rangi Challenger w Bratysławie. W drabince singlowej pojawiło się nazwisko Kamila Majchrzaka, dla którego był to ostatni start w sezonie. Kamil zakończył swój występ na 2 rundzie, ulegając późniejszemu finaliście, Tomasowi Machacowi. W deblu rywalizowali Szymon Walków i Karol Drzewiecki. Rozstawieni z “dwójką” Polacy dotarli do półfinału, w którym ulegli reprezentantom gospodarzy, Lukasowi Kleinowi i Alexowi Molcanowi.


Pamiętajcie, że wszystkie turnieje możecie obstawiać u naszych partnerów. Wszystkie aktualne promocje, przygotowane specjalnie dla naszych czytelników, znajdziecie w zakładce Bukmacherzy. Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie. Zapraszamy do dołączenia.

23 lata, wierny kibic Huberta Hurkacza i Jerzego Janowicza, fan agresywnej gry i dobrego serwisu. Znam się na wszystkim po trochu i niczym wybitnie. Dla mnie nie ma tematów tabu.