Luca Van Assche półfinalistą Next Gen Finals był już przed rokiem, teraz spróbuje powtórzyć to osiągnięcie. Kluczowy będzie mecz o drugie miejsce w grupie z Nisheshem Basavareddym. Ich starcie rozpocznie się około 13:30/14 polskiego czasu, po pojedynku Alexa Michelsena z Junchengiem Shangiem.
Van Assche tego sezonu nie zapamięta pozytywnie, w porównaniu z poprzednią edycją Next Gen Finals podchodził do rywalizacji ze znacznie gorszej pozycji. Ale do tej pory w Dżuddzie gra swój najlepszy tenis od wielu miesięcy i po wygranej w czterech setach z Shangiem, miał też swoje okazje w czterosetowej porażce z Michelsenem. W piątek musi wygrać by wyjść z grupy.
Basavareddy w tym turnieju głównie miał na celu zdobycie doświadczenia, ale teraz pojawia się okazja na coś więcej. Amerykanin znakomicie zaadaptował się do nowych warunków i klasy rywali z którą wcześniej rzadko mógł rywalizować. Podobnie jak jego piątkowy rywal, on także pokonał w czterech setach Shanga i przegrał również w czterech partiach z Michelsenem.
Van Assche i Basavareddy spotkają się po raz pierwszy. Dla Amerykanina ta grupa ułożyła się dosyć przyjemnie, bo poza pierwszym serwisem Michelsena nie ma w niej uderzeń potrafiących całkowicie zepchnąć go do defensywy. Pod wieloma względami taki zestaw zawodników odpowiada też jednak Francuzowi, którego największym atutem jest solidność i rzadko może sobie pozwolić na dosyć swobodne dyktowanie warunków przeciwko rywalom z topowej półki.
Amerykanin będzie tutaj wiedział, że ze strony rywala nie czeka go wiele zagrożenia zza linii końcowej. Ale to wciąż od niego będzie zależało jak najlepsze wykonanie w ofensywie i ograniczenie chociażby błędów z forhendu, które plamiły jego występ na początku meczu z Shangiem. Van Assche jest chyba zbyt solidny by pozwolić Basavareddy’emu na łatwe zwycięstwo, ale 19-latek też powinien mieć swoje momenty.
