Forma tuż przed turniejem wielkoszlemowym nie zawsze musi zostać przekuta w duży sukces na tej najważniejszej imprezie, ale w przypadku tych dwóch zawodników to już się stało. Frances Tiafoe zagra z Alexeiem Popyrinem w czwartej rundzie US Open o 1-szej w nocy polskiego czasu.
Tiafoe do pewnego momentu ten sezon zupełnie się nie układał, wypowiadał się nawet niepochlebnie o swoich rywalach i mówił że przegrywał z klaunami. Na Wimbledonie był jednak blisko wyeliminowania Carlosa Alcaraza i niedługo potem bardzo odblokował się mentalnie docierając do finału w Cincinnati. W czwartej rundzie US Open gra już piąty raz z rzędu.
Popyrin za to wystrzelił jeszcze bardziej, bo w Montrealu pokonał pięciu zawodników z Top 20 rankingu ATP i sięgnął po tytuł. Nie wiedzieliśmy czy taką dyspozycję utrzyma, ale na US Open wciąż gra świetnie. W piątek odniósł chyba najcenniejsze zwycięstwo w swojej dotychczasowej karierze, pokonując w czterech setach Novaka Djokovicia. Niezależnie od dyspozycji Serba, taki triumf zawsze dużo znaczy.
Tiafoe i Popyrin zmierzą się po raz pierwszy. Co tu dużo mówić, mecz zapowiada się na bardzo wyrównany. Amerykanin zrewanżował się Benowi Sheltonowi za porażkę z zeszłorocznego ćwierćfinału i pokazał pazur, tym razem nie dając się zdominować pod względem psychologicznym. Na tych kortach od wielu lat gra dobrze i uwielbia atmosferę na dużej scenie przed własną publicznością.
Ale ciężko też oczekiwać że Popyrin pozwoli mu przejść przez tę rundę gładko. Poziom pewności siebie Australijczyka jest teraz niesamowicie wysoki i od początku turnieju gra praktycznie perfekcyjnie. Nad tym czy taką wersję jego tenisa będziemy mogli podziwiać przez dłuższy czas będziemy zastanawiać się później, teraz jest w sztosie i powinien razem z Tiafoe dostarczyć nam tu znakomite spotkanie.
