Mimo licznych kontuzji, Milos Raonic to wciąż zawodnik którego nikt nie chce trafić w drabince. Szczególnie Holger Rune, który potrzebuje złapania rytmu i kilku zwycięstw z rzędu. Ich mecz zaplanowano jako czwarty na korcie centralnym, nie przed pierwszą w nocy polskiego czasu.
Raonic zagra dopiero dwunasty mecz w tym sezonie i znowu mamy tu do czynienia z dużymi przestojami. Najpierw kilka niezłych startów (ale wszystkie kończone kreczami bądź walkowerem), potem długa przerwa i fajna dyspozycja na trawie. Niestety na Wimbledonie znów się nie pojawił, zagrał dopiero ostatnio na igrzyskach olimpijskich.
Rune na tamtym turnieju za to zabrakło z uwagi na kontuzję nadgrastka. Z jej powodu kreczował już w ćwierćfinale w Hamburgu, potem wycofał się z imprezy ATP 250 w Umagu i właśnie z igrzysk. To wszystko nie pomaga Duńczykowi, ponieważ przed nim teraz ważna część sezonu w której rok temu nie wygrywał praktycznie nic i w dobrej kondycji fizycznej mógłby nałapać trochę punktów.
Raonic i Rune mieli się już zmierzyć w tym sezonie w drugiej rundzie w Indian Wells, ale Kanadyjczyk po zwycięstwie z Sumitem Nagalem nie dał rady wyjść na drugi mecz. Na jego kolejny występ musieliśmy potem czekać prawie trzy miesiące. Turniej ATP 1000 w Montrealu/Toronto to oczywiście jedna z ulubionych imprez Raonicia na przestrzeni lat, a to właśnie na tych kortach był finalistą jedenaście lat temu.
Dla Rune taki pojedynek może być szczególnie brutalny w pierwszej rundzie, kiedy jeszcze nie miał czasu na złapanie ogrania meczowego po kontuzji czy też generalnie, bo ostatnie kilka miesięcy jakieś niewiarygodne w jego wykonaniu nie było. Oczywiście tradycyjnie nie wiadomo jak ze zdrowiem Raonicia, ale w Paryżu nawet na mączce dosyć dobrze wytrzymał trzytie-breakowy mecz z Dominikiem Koepferem. Przed własną publicznością może tutaj namieszać.
Zakłady bukmacherskie są dozwolone jedynie dla osób pełnoletnich. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. Hazard związany jest z ryzykiem. Graj odpowiedzialnie.
