Sporo emocji dostarczyli nam w tym tygodniu polscy debliści, solidnie zaprezentował się też Filip Peliwo. Najbardziej pozytywnie zaskoczył Mateusz Kułakowski, który wywalczył swój pierwszy punkt do rankingu ATP!
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Trzy półfinały debla w challengerach
Ten tydzień był bardzo udany dla polskich deblistów w Challengerach. Najlepiej poszło Karolowi Drzewieckiemu w parze z Patrikiem Niklasem-Salminenem w Tampere, gdzie zawędrowali aż do finału. Był to ich pierwszy wspólny występ, niewątpliwie udany. N. Sriram Balaji i Jeevan Nedunchezhiyan mieli z nimi w półfinale piłkę meczową przy 9-8 w super tie-breaku, ale Karolowi bardzo udał się return, który ustawił punkt.
Na ostatniej prostej do tytułu czekali już tylko najwyżej rozstawieni Alexander Erler i Lucas Miedler. Znakomita austriacka para w poprzednim roku wygrała nawet turniej rangi ATP 250 w Kitzbuhel, a w tym sezonie był to już ich czwarty finał Challengera. Mimo tego Drzewiecki i Niklas-Salminen trzymali się dzielnie do tie-breaka pierwszego seta. O jego przebiegu (i całym meczu) zadecydowały dwa przegrane punkty przy swoim podaniu od stanu 3-4. W jednym Karol nie zdążył się odsunąć i został ustrzelony przy siatce przez Erlera, w drugim próbował przeciąć piłkę, ale jej nie sięgnął i dał mało czasu na reakcję swojemu fińskiemu partnerowi.
Łukasz Kubot i Szymon Walków otrzymali dziką kartę do Challengera w Trieście, co o tyle istotne dla starszego z Polaków, że nie musiał wykorzystywać swojej malejącej puli zamrożonych rankingów. Polacy pomęczyli się już w pierwszej rundzie z Pedro Boscardinem Diasem i Matheusem Pucinelli de Almeidą, ale sprawniej przeszli ćwierćfinał. Kubot w ten sposób po raz pierwszy w sezonie wygrał dwa mecze w jednym turnieju. Od Marco Bortolottiego i Sergio Martosa Gomesa dzieliło ich jednak dosyć sporo, a jednym z problemów był wciąż kulejący serwis Łukasza.
Piotr Matuszewski również zakończył swój start w Pozoblanco na etapie półfinału. Polak pierwszy raz występował z Arjunem Kadhe, ale dwa pierwsze spotkania poszły im naprawdę sprawnie. Za mocni okazali się dopiero Dan Added i Albano Olivetti, ciekawa francuska para która gra solidnie z linii końcowej (Added), ale i potężnie serwuje (Olivetti). To właśnie podanie było kluczem do spotkania – Francuzów nie udało się przełamać, a przy ich pierwszym serwisie Kadhe i Matuszewski ugrali tylko 12% punktów.
Kułakowski z pierwszym punktem ATP
Filip Peliwo na mistrzostwach Polski mówił ostatnio, że jednak wciąż spodziewa się po sobie lepszych wyników na kortach twardych niż na mączce. Stąd też szybki przeskok do portugalskiego Idanha-a-Nova. 28-latek w turnieju był rozstawiony z numerem jeden i jego słowa chyba się potwierdziły. Na tzw. hardzie, Peliwo potrafi znacznie łatwiej przejmować inicjatywę, grając podobnie jak w półfinale w Bytomiu z Danielem Michalskim.
Polak przeszedł trzy pierwsze mecze jak burza, ale być może to również było zgubne, gdyż w meczu z Benem Pataelem w półfinale nie za bardzo potrafił się postawić i przegrał 3-6, 3-6. Izraelczyk w ostatnim czasie znajduje się w świetnej formie, tydzień wcześniej w Idanha-a-Nova przegrał dopiero w finale z Rio Noguchim. Co ciekawe, kolejny turniej przyniósł dokładnie to samo rozstrzygnięcie, znów Patel przegrał w finale z Japończykiem.
W Idanha-a-Nova reprezentowali nas też Dawid Taczała i Mateusz Kułakowski. Ten pierwszy w premierowej rundzie eliminacji uległ Vasco Leote Pracie, ale niespodziewanie dużo emocji dostarczył polskim kibicom jego 19-letni kolega. Kułakowski w kwalifikacjach ograł Ernesta Kivandę Sizyę (krecz) i Yu Bingyu, po raz pierwszy w karierze zapewniając sobie szansę na grę o punkt ATP.
Losowanie dopisało i Mateusz trafił na innego kwalifikanta, Martima Simoesa z Portugalii. Polak nie był faworytem tego spotkania, ale dał radę wygrać 6-3 6-3 i dzięki temu za dwa tygodnie po raz pierwszy będzie mógł zobaczyć swoje nazwisko w notowaniach ATP. Apetyt był nawet na więcej, ale 19-letni Miguel Gomes okazał się jednak za mocny. Kułakowski wygrał pierwszego seta 7-5, ale w dwóch następnych ugrał już tylko po jednym gemie. Rywal dużo kreatywniej ustawiał punkty forhendem i całkowicie ograniczył niepotrzebne pomyłki. Wspólnie z Taczałą, Mateusz zagrał też w grze podwójnej, ale ich występ zakończył się na pierwszej rundzie.
Niedyspozycja Mistrza Polski, a Rajski kreczuje
Daniel Michalski był rozstawiony z numerem dwa w imprezie M25 w Radomlje. Niedawny mistrz Polski kreczował z Lukasem Rosolem w Superlidze w niedzielę i chyba wciąż nie do końca doszedł do siebie, bo jego występy w Słowenii miały mało wspólnego z tym co pokazywał na krajowym czempionacie. Daniel pokonał w trzech setach Patrika Rikla, ale równie mocno męczył się z Tomasso Campagnuccim, który wyeliminował go 3-6, 6-4, 6-2. Obawy potwierdziły się, gdyż po porażce Polak wycofał się też z Challengera w San Benedetto, potrzebując więcej czasu na regenerację fizyczną.
Maciej Rajski i Bartłomiej Andrzejczak zagrali w turnieju M15 w Innsbrucku. Ten drugi musiał szukać szczęścia w eliminacjach, ale po super tie-breaku przegrał z Argentyńczykiem Gino Romano. Większe nadzieje pokładaliśmy w starcie Rajskiego, który był rozstawiony z numerem siódmym w głównej drabince. Niestety Polak był zmuszony poddać mecz z Juanem Manuelem Benitezem Charrivagą przy stanie 3-6, 1-2. Sandro Szic próbował się zakwalifikować do imprezy tej samej rangi w Metzingen, ale uległ w dwóch setach Adrianowi Oetzbachowi.
Chwalińska znów z Astakhową, Falkowska i Kuczer z trudnymi losowaniami
Maja Chwalińska w turnieju W60 w Ołomuńcu zagrała po raz pierwszy od bardzo udanego Wimbledonu. Mimo początkowych problemów, rozstawionej z numerem drugim Polce udało się przejść Darję Vidmanovą i Lenę Papadakis, ale na etapie ćwierćfinału uległa Darii Astakohowej. Rosjanka sensacyjnie pokonała Maję dwa miesiące temu w Rzymie i ponownie potrafiła dosyć łatwo przebijać się przez zmiany tempa Polki mocnymi uderzeniami.
W tej samej imprezie zagrała też niedawna półfinalistka mistrzostw Polski Weronika Falkowska. W Bytomiu 22-latka prezentowała się genialnie w pierwszym secie z Martyną Kubką, konstruując wspaniale akcje w ataku. Niestety poziom szybko spadł, a w Ołomuńcu zobaczyliśmy właśnie tę Weronikę z końcówki tamtego meczu. Rywalka była trudna, bo Cagla Buyukakcay swego czasu była sześćdziesiątą zawodniczką świata (ale teraz wraca po kontuzji i grała dopiero drugi turniej w tym roku). Szczególnie w drugiej partii, Falkowska całkowicie się już rozregulowała. W parze z Cristiną Dinu Polka dotarła do ćwierćfinału debla.
W Ameryce Północnej wciąż gra Daria Kuczer, która potrzebowała tylko jednego meczu by przejść eliminacje w Saskatoon. Polka dosyć ciężko wylosowała, wpadając w pierwszej rundzie na znajdującą się w piątej setce Jessie Aney. Amerykanka ostatnio ograła Falkowską w finale debla w Poertschach, a Kuczer pokonała po ciężkiej walce 1-6, 6-4, 6-1. Daria wystąpiła w Saskatoon również w grze podwójnej w parze z Hibah Shaikh odpadając w ćwierćfinale z Kaylą Cross i Hibą Shaikh. Ta pierwsza to dwukrotna finalistka juniorskich turniejów wielkoszlemowych w deblu (tegoroczne Australian Open i Wimbledon).
Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!