Tenisowy czas płynie niezwykle szybko. Dopiero co wyczekiwaliśmy rozpoczęcia sezonu na kortach ziemnych, a już dziś jesteśmy o krok od rozpoczęcia jego finałowego aktu – paryskiego French Open. Zapraszam na zapowiedź, w której wraz ze znakomitymi gośćmi ocenimy szanse Polaków w turnieju, omówimy drabinki faworytów, postaramy się wytypować „czarne konie” i potencjalne rozczarowania imprezy oraz omówimy kilka innych zagadnień.
Czy Rafael Nadal zwycięży piąty raz z rzędu? (Przemysław Dobosz)
Wielka trójka znowu razem – tak chciałoby się zatytułować męską drabinkę tegorocznego French Open. I to „razem” nie jest naciągane. Wszyscy trzej wylądowali w górnej połówce drabinki, a Novak Djokovic i Roger Federer znaleźli się w tej samej ćwiartce. O ile nie wolno niczego wyrokować przed faktem dokonanym, o tyle moim zdaniem Serb ma pewną drogę do ćwierćfinału. Co ciekawe – po raz pierwszy w karierze „Nole” rozgrywa turniej w tygodniu poprzedzającym paryskiego szlema. Nie wątpię w doskonałe przygotowanie fizyczne lidera rankingu, ale ta decyzja może wpłynąć na jego dyspozycję. Jeśli chodzi o Szwajcara, to jego forma jest wielką niewiadomą. Federer zagra w 1. rundzie z Denisem Istominem, a w jego rejonie znaleźli się także m.in. Felix Auger-Aliassime i Matteo Berrettini.
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Druga ćwiartka to miejsce dla „Króla Paryża” – Rafy Nadala. Na Hiszpana będą czaić się Włosi: Lorenzo Sonego i Jannik Sinner. Starszy z nich zagra z Lloydem Harrisem, natomiast młodszy podejmie Pierre’a-Hugues Herberta. Dolna część tego segmentu została zdominowana przez reprezentantów krajów byłego ZSRR – Nikoloza Basilashviliego, Aslana Karatseva i Andreya Rubleva. Szczególnie ten ostatni wydaje się najbardziej prawdopodobnym rywalem dla Nadala w walce o półfinał. W tym rejonie znalazł się także półfinalista ostatniej edycji imprezy – Diego Schwartzman, ale jego forma w ostatnich tygodniach nie zwiastuje niczego dobrego dla Argentyńczyka. Do “domu” powraca również Gael Monfils, którego czeka poważny test w postaci starcia z Albertem Ramosem-Vinolasem. Warto śledzić losy Carlosa Alcaraza, który szturmem wszedł do głównej drabinki i w swoim debiucie w Paryżu podejmie rodaka – Bernabe Zapatę Mirallesa.
Trzecia kwarta stanęła pod znakiem finalistów ostatniego US Open oraz obu reprezentantów Polski. Alexander Zverev na ziemi prezentuje się póki co bardzo solidnie, ale forma Dominika Thiema pozostaje mocno niepewna. Do faworytów tej części drabinki zalicza się Casper Ruud, który na czerwonej mączce po prostu błyszczy i razem z Niemcem jest głównym kandydatem do awansu do finałowej czwórki imprezy. W tej części grają także Daniel Evans i Fabio Fognini.
W ostatniej ćwiartce uwagę przykuwa pojedynek „amantów mączki” – Daniila Medvedeva i Alexandra Bublika. Co ciekawe, zwycięzca tego spotkania ma szansę dojść całkiem daleko, gdyż losowanie okazało się być dosyć łaskawe. Zdecydowanym faworytem do gry w półfinale jest natomiast Stefanos Tsitsipas, który rozpocznie zmagania od meczu z Jeremym Chardym. Jest to zdecydowanie najbardziej zdominowana przez „serwbotów” część drabinki. Znaleźli się tu bowiem John Isner, Milos Raonic i Reilly Opelka. Namieszać są też w stanie Cristian Garin, Pablo Carreno Busta i Sebastian Korda, którego pojedynek 1. rundy z Pedro Martinezem zapowiada się interesująco.
Ogólnie rzecz ujmując, trzy z czterech ćwiartek legitymują się wyraźnymi faworytami do gry w półfinale: Djokoviciem, Nadalem i Tsitsipasem. Na najbardziej wyrównaną wygląda trzecia część drabinki i to właśnie tam znalazł się mój „czarny koń” imprezy – Casper Ruud. Biorąc pod uwagę brak optymalnej dyspozycji u Austriaka i chwiejność Zvereva, Norweg ma naprawdę spore szanse nawet na awans do najlepszej czwórki, co byłoby największym sukcesem norweskiego tenisa w historii występów wielkoszlemowych. Namieszać szansę ma także Matteo Berrettini, który po wyleczeniu kontuzji mięśni brzucha znowu prezentuje swoje spore możliwości i może powalczyć o dobry rezultat. Nie skreślałbym też Arthura Rinderknecha, o ile pomagać będzie serwis.
Mój typ na szybki “wylot” jest raczej mało zaskakujący. Gael Monfils cały czas nie jest w stanie wrócić do optymalnej dyspozycji i choć ostatnio jego tenis wyglądał trochę lepiej, to jednak nie wróżę mu w domowym turnieju zbyt pozytywnej historii. Podobnie widzę sytuację Davida Goffina. Belg zaczął ceglany sezon bardzo dobrze, ale po kreczu w Barcelonie ewidentnie nie może dojść do siebie. Dodatkowo Goffin w I rundzie podejmie Lorenzo Musettiego. Łatwo na pewno nie będzie. Również Daniil Medvedev i Diego Schwartzman są ostatnio „pod formą”, a ich droga rysuje się w ciemnych barwach, choć w ostatnich wywiadach Rosjanin stwierdził, że w tym roku czuje się w Paryżu zadziwiająco dobrze.
Kończąc dorzucę jeszcze słowo o faworycie, który dla mnie może być tylko jeden. Rafael Nadal rusza w drogę po swój czternasty tytuł w Paryżu i moim zdaniem szanse na inny scenariusz są minimalne. Bukmacherzy wydają się być tego samego zdania.
Dominik Senkowski (sport.pl): Taki los, że w tym roku w Paryżu w górnej części drabinki męskiej znaleźli się Nadal, Djoković i Federer. Co do tego ostatniego, to nie mam zbyt wielkich nadziei, że zajdzie daleko. Jego powrót po kontuzji nie jest łatwy, ziemia nie należy do jego ulubionych nawierzchni, a wszystkie siły rzuci raczej na Wimbledon. Co innego Nadal i Djoković, choć znów mam wrażenie, że to Hiszpan okaże się lepszy od Serba, jak to było rok temu w finale Roland Garros albo niedawno w Rzymie.
Kto może być rywalem Nadala w finale? Z drugiej części drabinki największe szanse może mieć Stefanos Tsitsipas. Grek na ziemi czuje się lepiej niż Daniil Medvedev, który mógłby grać cały rok na kortach twardych. Większych niespodzianek w Paryżu wśród mężczyzn nie przewiduję.
Damian Kust (lastwordonsports.com): Nie sposób nie rozpocząć od Rafaela Nadala. Hiszpan w Paryżu przegrał jedynie dwukrotnie (2009 z Robinem Soderlingiem, 2015 z Novakiem Djokoviciem), w tym samym czasie wygrywając sto spotkań i zgarniając trzynaście tytułów, ale jego losowanie nie należy do najprostszych. Trzy tygodnie temu w Rzymie niesamowicie błysnął Lorenzo Sonego i jeśli wierzyć rozstawieniu, to właśnie na niego Nadal mógłby wpaść w trzeciej rundzie. Dalej będzie już tylko trudniej – czwarta runda to potencjalny rewanż za ubiegłoroczny ćwierćfinał z Jannikiem Sinnerem, a w ćwierćfinale może czekać jego pogromca z Monte Carlo, czyli Andrey Rublev.
Wydaje się zatem, że do ewentualnego półfinału świeższy powinien przystępować Djokovic, należy jednak pamiętać, że w przeciwieństwie do Nadala nie odpoczywał on w tygodniu poprzedzającym paryski szlem. Sekcja Serba zdaje się jednak dość mało wymagająca i dopiero w ewentualnym ćwierćfinale z Matteo Berrettinim czy Rogerem Federerem spodziewać się można kłopotów.
Przy tylko trzech rozegranych spotkaniach w tym roku, dyspozycja Federera pozostaje w dużej mierze zagadką. Szwajcar zdaje się mieć bardzo dobrą szansę na dojście do co najmniej czwartej rundy, ale meczów w formule do trzech setów nie rozgrywał już od szesnastu miesięcy. Przy jego stażu na światowych kortach i po dwóch operacjach kolana, ciężko spodziewać się triumfalnego powrotu na jego zdecydowanie najmniej lubianym turnieju wielkoszlemowym.
Umiejscowienie tej trójki (a nawet dwójki, bo Federera jako poważnego kandydata do tytułu raczej nie liczymy) w górnej połowie drabinki otwiera drogę do finału dla innych zawodników. Dwukrotnym finalistą tego turnieju jest Dominic Thiem, ale Austriak dochodzi do siebie po kontuzji i zdecydowanie nie znajduje się w optymalnej formie. Występ w Madrycie można mu zaliczyć na plus (półfinał), ale Rzym i Lyon to już szybkie porażki i męczarnia na korcie. Historycznie, wyniki Thiema często były uzależnione od dobrego rytmu meczowego, więc o ile w Paryżu nie zajdzie nagła poprawa, Austriak będzie musiał zaczekać na kolejną szansę na wzniesienie Pucharu Muszkieterów.
Idealna zdaje się być sytuacja Stefanosa Tsitsipasa. Grek w pięciu ostatnich turniejach przegrywał jedynie z Nadalem, Djokoviciem i Casperem Ruudem, z dwoma pierwszymi marnując piłki meczowe. Z Norwegiem teoretycznie może spotkać się w półfinale, ale Nadala czy Djokovicia nie spotka na swojej drodze aż do wielkiego finału. Przy niesamowitej regularności Greka na kortach ziemnych w tym sezonie, takie losowanie daje bardzo duże nadzieje na mecz o tytuł, a może nawet końcowy sukces. Można bowiem oczekiwać, że zwycięzca z pary Djokovic vs. Nadal, wkroczyłby do finału znacznie osłabiony.
Trudne zadanie czeka niektórych rozstawionych zawodników już nam sam początek turnieju. Turniejowa “13” David Goffin w ubiegłej edycji przegrał w Paryżu w I rundzie z Jannikiem Sinnerem, a teraz wpada na jego młodszego kolegę, Lorenzo Musettiego. Chociaż ciężko po 19-latku spodziewać się takiego wystrzału jaki w październiku 2020 zaliczył tu Sinner, niewątpliwie jest to losowanie bardzo trudne. Musetti ma już na swoim koncie skalpy takie jak Stan Wawrinka czy Kei Nishikori, a jego gra jest stworzona z myślą o graniu na cegle. Ta nawierzchnia daje mu odpowiednio dużo czasu by solidnie popracować swoim potężnym jednoręcznym backhandem, a także stosować szeroki repertuar skrótów.
Nie należy oczekiwać wiele też od Gaela Monfilsa, który od początku pandemii COVID-19 wygrał zaledwie jeden mecz w dziewięciu turniejach. Zmiany w systemie rankingowym pozwalają mu utrzymać przywileje takie jak rozstawienie w turniejach wielkoszlemowych, ale były ćwierćfinalista tego turnieju i ekspert od nawierzchni ziemnej Albert Ramos-Vinolas to dla niego bardzo trudne losowanie w obecnej formie.
A co z Daniilem Medvedevem? Rosjanin bardzo chętnie wypowiada się na temat swojej nienawiści do mączki, częstotliwość jego narzekań wzrasta wraz z każdym przegranym meczem. Jego spotkanie z chimerycznym Alexandrem Bublikiem będzie na pewno pasjonującym widowiskiem, ale niekoniecznie ze względów tenisowych. Rosjanin znajduje się w bardzo słabej części drabinki, ale w dużej mierze wynika to właśnie z tego jak źle odnajduje się na cegle on sam, numer dwa światowego rankingu. Nawet jeśli przejdzie Bublika, mecze z takimi rywalami jak Tommy Paul czy Reilly Opelka nie dadzą mu odetchnąć. Dużo zależy od jego nastawienia, ale wielkiego wyniku po Rosjaninie raczej nie oczekujmy.
Nawiązując do wspomnianych problemów Thiema, duża szansa pojawia się przed Casperem Ruudem. Norweg w każdym z pięciu granych w tym roku turniejów na cegle dochodził do ćwierćfinału, wygrywając niedawny turniej w Genewie po finale z Denisem Shapovalovem. Ruud już dwukrotnie zaprezentował się dobrze w Paryżu, przegrywając jednak w trzecich rundach z Federerem i wspomnianym Thiemem. W ewentualnym pojedynku z Austriakiem nie stałby teraz jednak na przegranej pozycji, a jego topspinowy forehand to uderzenie, które na mączce potrafi siać ogromne spustoszenie. Na niekorzyść Ruuda działa brak doświadczenia, ale niewątpliwie Norweg znajduje się w ogromnym gazie.
Wspomniana sekcja Daniila Medvedeva zdaje się być idealną okazją dla niżej sklasyfikowanego zawodnika do znalezienia się nawet w ćwierćfinale. Z numerem szesnastym rozstawiony jest tam Grigor Dimitrov, który jednak również ma nie po drodze z kortami ziemnymi w ostatnim czasie. Zamiast nich nasuwają się dwa nazwiska – Cristian Garin i Reilly Opelka. Ten drugi ostatnio w Rzymie udowodnił, że jego oparta na serwisie i forehandzie gra może działać też na tej nawierzchni, nawet przy jego ograniczonych możliwościach poruszania się po korcie. Przy takim podaniu wszystko jest możliwe, ale jeszcze lepszym kandydatem na wysunięcie się na lokatę lidera w tej sekcji wydaje się właśnie Garin. Chilijczyk wygrał z Medvedevem w Madrycie, a do tego idealnie odnajduje się na cegle. Jego gra z kontrataku, wybieganie i odporność mogą go tutaj zaprowadzić naprawdę daleko. Co do nierozstawionych, wielu patrzeć będzie na Carlosa Alcaraza, debiutującego w głównej drabince Rolanda Garrosa. Ten 18-latek co chwilę bije nowe rekordy związane z wiekiem, niedawno wygrał swój czwarty tytuł cyklu ATP Challenger Tour (w tym wieku więcej na koncie mieli tylko Tomas Berdych i Richard Gasquet). W kwalifikacjach Alcaraz wyglądał świetnie, a na rozlosowanie w drabince chyba też nie może narzekać. W pierwszej rundzie gra z Bernabe Zapatą Mirallesem (który pokonał go rok temu w finale Challengera w Cordenons), a następnie może zmierzyć się z nierównymi Dusanem Lajoviciem lub Nikolozem Basilashvilim. Przed Alcarazem jeszcze wiele udanych przygód w Paryżu, a być może to będzie pierwsza z nich.
Mecze pierwszej rundy (oprócz polskich), które trzeba zobaczyć:
Daniil Medvedev vs. Alexander Bublik
Nikoloz Basilashvili vs. Dusan Lajovic
Hugo Gaston vs. Richard Gasquet
Lorenzo Musetti vs. David Goffin
John Isner vs. Sam Querrey
Casper Ruud vs. Benoit Paire
Jan Lennard Struff vs. Andrey Rublev
Milos Raonic vs. Thiago Monteiro
Hubert Hurkacz
Przemysław Dobosz: Tegoroczny sezon na kortach ziemnych jest dla Huberta Hurkacza bardzo trudny. Polak wystąpił w trzech turniejach ATP Masters 1000 w których wygrał tylko jedno spotkanie – w 1. rundzie turnieju w Monte Carlo pokonał Thomasa Fabbiano. Plany pokrzyżowała także infekcja, przez którą wrocławianin był w Rzymie wyraźnie osłabiony. Teraz Hurkacz jest już zdrowy i z pewnością postara się o dobry występ w Paryżu. Losowanie okazało się słodko-gorzkie. Na początek Huberta czeka starcie z Boticiem Van de Zandschulpem, który przeszedł eliminacje. Holender rozpoczął sezon od świetnego występu w turnieju ATP 250 w Melbourne, ale później grał już raczej przeciętnie. Oczywiście 25-latek ma przewagę rytmu meczowego i zdążył już zasmakować gry na tegorocznej nawierzchni, co jest istotne, ale moim zdaniem to nie wystarczy na 20. zawodnika świata. Według mnie Polak awansuje, choć nie musi to być łatwa przeprawa.
Jeśli mój typ się sprawdzi, to w II rundzie na Huberta może czekać Alejandro Davidovich Fokina. Bardzo trudne zadanie, gdyż Hiszpan nie tylko świetnie gra na „cegle”, ale też wydaje się „nie leżeć” wrocławianinowi. O awans do 3. rundy, w której rywalem Hubiego zostałby prawdopodobnie Casper Ruud, będzie więc niezwykle ciężko. Naturalnie idealnym scenariuszem byłby „polski mecz” w 3. rundzie, co byłoby największym tego typu wydarzeniem od pamiętnego Wimbledonu 2013. Obiektywnie patrząc, szanse na taki rezultat są jednak szalenie małe. Oczywiście, jak zawsze, trzeba skupić się na pierwszym meczu, ale moim zdaniem dla wypoczętego, dobrze przygotowanego Polaka III runda jest osiągalna.
Czytaj także: Hubert Hurkacz – podsumowanie i statystyki pierwszego kwartału 2021 – Tenis by Dawid
Filip Kańczuła (I trener Huberta Hurkacza): Cieszy oko pojawienie się dwóch polskich nazwisk w turnieju głównym singla. Najciekawsze, że panowie Kamil Majchrzak i Hubert Hurkacz mają szansę spotkać się w trzeciej rundzie, czego na pewno większość polskich kibiców bardzo sobie i im życzy. Wydawałoby się, że obaj Polacy mają dość przyjazne losowania, ale – jak wiadomo – w turniejach Wielkiego Szlema nie ma łatwych przeciwników i łatwych spotkań, a przynajmniej nie można liczyć na bezproblemowe pojedynki.
Hubert trafił na kwalifikanta, Van De Zandschulpa, co można uznać za „dobre” losowanie, natomiast nie należy zapomnieć, że pojedynek z zawodnikiem z eliminacji niesie za sobą pewne wyzwania. Gra z przeciwnikiem, który miał już szansę (i to niejedną) „ograć się” z obiektem, nawierzchnią, warunkami panującymi we Francji ma niejako przewagę. Starcie, które dla wrocławianina będzie pierwszym w tym roku we Francji, dla Holendra będzie już którymś z kolei.
Jeśli w ogóle można mówić o pewnym szczęściu w przypadku przyplątującej się do zawodnika choroby, to uważam, że ta przerwa przed Rolandem Garrosem i dodatkowy czas, aby ochłonąć po sukcesie w Miami, a także mało udanym starcie sezonu na mączce, dadzą Polakowi dodatkowe siły (również mentalne), aby pokazać się z jak najlepszej strony. Hubert to zawodnik szalenie ambitny, który wymaga od siebie wszystkiego i zawsze. Jednakże w sytuacji, w której wraca do gry po chorobie, może być dla siebie nieco łaskawszy i przez to zagrać bez samo indukowanej presji o wynik. Wrocławianin nie raz pokazał, że potrafi wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady talentu i zaciętości, gdy grał z najlepszymi zawodnikami. Początek imprezy wymagać będzie tak samo dobrej gry, jednak w roli faworyta, i tu szalenie ważną rolę odegra psychika Hubiego. Jeśli zakładać, że nasz reprezentant nie nałoży na siebie zbyt dużej presji, można wybiec myślami do trzeciej rundy gdzie oby, spotkał się z Kamilem.
Lena Hodorowicz (Tenisklub): Hubert Hurkacz rozpocznie zmagania w Roland Garros 2021 od starcia z Boticiem Van de Zandschulpem. Dla Holendra będzie to drugi występ w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego. W lutym tego roku przeszedł kwalifikacje do Australian Open, lecz już w pierwszej rundzie musiał uznać wyższość 17-letniego wówczas Carlosa Alcaraza. W Paryżu Van de Zandschulp także przeszedł trzystopniowe eliminacje i będzie walczył o pierwszy w karierze awans do drugiej rundy imprezy tej rangi. Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach Hubert Hurkacz lepsze wyniki odnotowywał na nawierzchni twardej i trawiastej. Wierzę jednak, że wrocławianin będzie w stanie pokonać pierwszą przeszkodę na francuskiej mączce. Jeśli tak się stanie, to w drugim meczu zmierzy się z lepszym z pary Alejandro Davidovich Fokina – Michaił Kukuszkin. W przypadku starcia Polaka z Hiszpanem, byłby to ich trzeci pojedynek na przestrzeni dziewięciu miesięcy. Ich oba dotychczasowe mecze padły łupem hiszpańskiego gracza.
Idealnym scenariuszem dla kibiców tenisa znad Wisły byłby awans do trzeciej rundy zarówno Huberta Hurkacza, jak i Kamila Majchrzaka. Doszłoby wówczas do spotkania naszych reprezentantów. Dla obu oznaczałoby to także wyrównanie najlepszego rezultatu w imprezie wielkoszlemowej. Hurkacz zagrał w trzeciej rundzie Wimbledonu w 2019 roku, a kilka miesięcy później Majchrzak dotarł do tego etapu w Nowym Jorku. W Paryżu natomiast żaden z nich nie osiągnął jeszcze tej fazy rywalizacji. Nie wypada zatem wybiegać w przyszłość, tym bardziej, że obaj tenisiści mają na swojej drodze trudnych rywali. Z pewnością warto jednak zarezerwować sobie czas w niedzielę i śledzić poczynania mistrza Miami Open we Francji.
Kamil Majchrzak
Przemysław Dobosz: Do Paryża powraca także Kamil Majchrzak. Dla piotrkowianina ten sezon jest bardzo pechowy. 25-latek przez większą jego część musiał zmagać się z problemami zdrowotnymi, przez które nie był w stanie pokazać pełni możliwości pod skrzydłami swojego nowego trenera – Joakima Nystroma. Ostatni występ był jednak dla Polaka bardzo dobry. Kamil przeszedł eliminacje i dotarł do 2. rundy imprezy ATP 250 w Lyonie, gdzie stoczył wyrównany bój z Karenem Khachanovem. Wydaje się więc, że forma rośnie i to zdecydowanie pozytywna wiadomość. Sytuacja wygląda gorzej, gdy spojrzymy w drabinkę.
Popularny „Szumi” trafił w 1. rundzie na Arthura Cazaux – 18-letniego reprezentanta gospodarzy, który otrzymał „dziką kartę”. Jeśli jeszcze nie słyszeliście tego nazwiska, to z pewnością niedługo to się zmieni. Francuz to kolejny duży talent, który coraz śmielej pokazuje się na światowych kortach. Nie będzie to łatwy rywal – tym bardziej, że nastolatek gra u siebie i będzie mógł liczyć na wsparcie publiczności. Mimo wszystko moim zdaniem Polak ma spore szanse na zwycięstwo. Jeśli tylko zagra na swoim optymalnym poziomie, będzie wyraźnym faworytem.
Obiektywnie rzecz ujmując, ewentualne zwycięstwo z Cazaux może być dla Majchrzaka jedynym w tegorocznej edycji imprezy. Naturalnie nie należy nikogo skreślać, jednak Casper Ruud, który na 99% będzie rywalem Kamila w 2. rundzie, wydaje się obecnie przeszkodą nie do przejścia. Oczywiście ewentualny „polski” mecz w 3. rundzie byłby czymś niesamowitym, ale do tego bardzo długa i wyboista droga. Na razie skupmy się na pierwszym meczu, który zawsze jest najważniejszy.
Przemysław Pawłowski (Kamil Majchrzak – Polski Fan Club): Nie najgorsze losowanie Kamila jak na pierwszą rundę. Oczywiście nie lekceważę Francuza, bo to wschodząca gwiazda tenisa i nie dziwi mnie fakt, że otrzymał ,,dziką kartę” od organizatorów. Potrafił wygrać w tym roku m.in. z Mannarino czy Kordą, ale również przegrał mecz z Popyrinem, z którym de facto Kamil wygrał. Jak dla mnie ,,Szumi” jest faworytem i myślę, że wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko. Jeżeli chodzi o dalsze części drabinki, to już od drugiej rundy zaczynają się poważne schody. Casper w ostatnich tygodniach gra fantastyczny tenis i trudno będzie go powstrzymać, jednak nie ma rzeczy niemożliwych. W trzeciej rundzie widać na horyzoncie Hurkacza. Bardzo chciałbym pojedynku Kamil – Hubert, lecz nie wybiegałbym tak mocno do przodu. Na chwilę obecną najważniejsza jest pierwsza runda.
Iga Świątek, Ash Barty czy może czas na niespodziankę? (Dawid Wiktorski)
Turniej kobiet dla polskich kibiców bez wątpienia będzie bardziej interesujący niż zmagania panów, gdyż tytułu broni Iga Świątek, która przy okazji jest faworytką bukmacherów, a ponadto do dobrej formy wraca Magda Linette, którą tymczasowo prowadzi Dawid Celt. Losowanie dla naszych reprezentantek było całkiem udane, nad czym pochylimy się w dalszej części zapowiedzi.
Pierwszą ćwiartkę otwiera liderka rankingu WTA Tour i jedna z faworytek turnieju – Ashleigh Barty. Australijka na rozgrzewkę zmierzy się z Bernardą Perą, która nie jest w dobrej formie, choć potrafi być groźna. Niestety dla polskich kibiców, w II rundzie los prawdopodobnie złączy Australijkę z Magdą Linette, która przy okazji może być nieco zmęczona turniejem w Strasbourgu. W tej samej ćwiartce figurują dwie reprezentantki Czech, o tym samym imieniu czyli Karolina Pliskova i Muchova. Na cegle teoretycznie groźniejsza powinna być mniej utytułowana Muchova, która już w trzeciej rundzie może spotkać się ze wspomnianą rodaczką. Z kolei Pliskova już w I rundzie zmierzy się z Donną Vekic, a w II czekać będzie lepsza z pary Sloane Stephens vs. Carla Suarez Navarro – bardzo trudne losowanie. Z tej samej ćwiartki warto jeszcze wspomnieć o Jennifer Brady, która póki co najgroźniejsza jest na nawierzchni twardej oraz Ons Jabeur, którą stać na wielkie zwycięstwa, ale mam wrażenie, że na ten moment nie jest w optymalnej formie. Jeśli Tunezyjka przygotowała formę właśnie na Paryż to realnie może zagrozić Barty. Podobnie jak Elina Svitolina, która znajduje się po drugiej stronie ćwiartki i rozstawiona jest z numerem pięć.
Druga ćwiartka wygląda na bardziej wyrównaną, gdyż oprócz naszej liderki znajdują się jeszcze trzy zawodniczki, które zdobyły tytuł wielkoszlemowy. Sofia Kenin na początek zmierzy się z nieprzewidywalną Jeleną Ostapenko – to jedyny pojedynek I rundy między zawodniczkami, które wygrywały szlema w grze pojedynczej. Trzecią z pań jest Garbine Muguruza, dla której losowanie też nie było najłatwiejsze, bo w I rundzie zmierzy się z Martą Kostyuk, a w kolejnej prawdopodobnie z Sarą Sorribes Tormo. Z kolei nasza liderka zmierzy się ze swoją przyjaciółką Kają Juvan, więc nie będzie łatwo o utrzymanie odpowiedniej koncentracji. W tej samej ćwiartce mamy także inne groźne zawodniczki jak Elise Mertens, Petra Martic, Anett Kontaveit czy Camila Giorgi, z czego dwie ostatnie pokonywały już Polkę. Z tej części drabinki najtrudniejszą oponentką wydaje się być Hiszpanka, lecz roi się tutaj od solidnych zawodniczek, więc żadnej bym nie skreślał – odpowiednie dysponowanie siłami będzie w tym turnieju kluczowe.
Trzecia ćwiartka stoi wielkimi nazwiskami, lecz niekoniecznie będącymi w wysokiej formie. Największą faworytką wydaje się być Aryna Sabalenka, lecz mimo ostatniego sukcesu to i tak jest to zawodniczka rodem z kortów twardych. Ponadto jej styl jest dość zero-jedynkowy, który opiera się na siłowych zagraniach z fh i bh oraz mocnym podaniu. Na nawierzchni ziemnej może bardzo szybko się “nadziać” i odpaść z solidną defensorką. Drugim nazwiskiem, które realnie może namieszać jest doświadczona Petra Kvitova. Czeszka nie może narzekać na losowanie, gdyż do IV rundy będzie wyraźną faworytką swoich spotkań. Oczywiście w gronie faworytek należy wymienić także Serene Williams, lecz Amerykanka niestety nie prezentuje najwyższej formy i niespodzianką będzie jej awans nawet do ćwierćfinału. Skreślać nie można także Victorii Azarenki, która ostatnio nie prezentuje się zbyt dobrze, ale warto przypomnieć, że w zeszłym sezonie weszła na bardzo wysoki poziom, co było sporym zaskoczeniem, gdyż przez wiele miesięcy grała zdecydowanie poniżej swego potencjału. W tej samej ćwiartce jak już wspomniałem mamy znacznie więcej doświadczonych zawodniczek tj. Angelique Kerber, Danielle Collins, Anastasia Pavlyuchenkova, Madison Keys oraz Svetlana Kuznetsova, jednak żadnej z nich nie daje większych szans na awans do 1/4 finału.
Czwarta ćwiartka w moim mniemaniu to zdecydowanie najsłabsza część drabinki. Najwyżej rozstawiona w niej jest Naomi Osaka, która na cegle gra zdecydowanie najsłabiej ze wszystkich nawierzchni. W dwóch turniejach poprzedzających Roland Garros spisała się bardzo słabo. Drugą faworytką bukmacherów z IV ćwiartki jest Bianca Andreescu, lecz Kanadyjka gra bardzo rzadko, a jak już gdzieś występuje to zazwyczaj kreczuje lub oddaje spotkania walkowerem. Niestety jest bardzo podatna na kontuzje i nie lubi ryzykować zdrowia zbyt częstymi startami. Tym samym osobiście nie uznaję jej za faworytkę do najlepszej ósemki turnieju – jest po prostu jedną z wielu kandydatek, a być może znów czarnym koniem imprezy. Dla pozostałych zawodniczek niewątpliwie otwiera się spora szansa na życiowy sukces. Być może skorzysta któraś z Czeszek, gdyż mamy tutaj finalistkę Roland Garros – Marketę Vondrousovą oraz zdolną Marie Bouzkovą. Warto też wspomnieć o dwóch doświadczonych zawodniczkach czyli Kiki Bertens i Belindzie Bencic, lecz obie nie są w najlepszej formie. Szczególnie Holenderka, która niedawno wróciła po operacji ścięgna Achillesa.
Maciej Łuczak (TVP Sport): W losowaniu kobiecej drabinki zwracałem przede wszystkim uwagę na trzy zawodniczki: Ashleigh Barty, Igę Świątek i Arynę Sabalenkę. Zacznijmy od tej pierwszej. Barty, jako pierwsza rozstawiona, do końcowej fazy turnieju ma bardzo trudną drogę. W 4. rundzie może czekać Coco Gauff, następnie być może Karolina Muchova, która wyeliminowała ją przecież z Australian Open.
Świetną okazję do przełamania złej passy w Wielkich Szlemach ma Sabalenka, która nie przebrnęła w nich dotąd 4. rundy. Uniknęła w swojej połówce Barty i Świątek. Najgroźniejszymi rywalkami w drodze do finału wydają się Petra Kvitova oraz Naomi Osaka, ale w przypadku Japonki trzeba pamiętać, że na kortach ziemnych radzi sobie przeciętnie. Zatem w przypadku Sabalenki, kiedy, jak nie teraz?
Z dużą uwagą będę też spoglądał na kilka innych tenisistek. Jestem ciekaw, jak zaprezentuje się Paula Badosa. Zacznie od meczu z Lauren Davis, później być może czeka ją w 3. rundzie starcie z Osaką. To dobra okazja, żeby po udanym czasie na kortach ziemnych, pokazać się w Wielkim Szlemie.
Dominik Senkowski (sport.pl): W rywalizacji singlistek niespodzianek może być więcej. Nie ma Simony Halep, więc największe szanse na tytuł mają Ash Barty i Iga Świątek. Obie znalazły się w jednej połówce, a do nich dolosowano także m.in. Garbinę Muguruzę. Stawiam, że jedna z tych trzech pań będzie w finale. Z kim się zmierzy w pojedynku o tytuł? Raczej nie z Naomi Osaką, będącą co prawda wolną od mediów, które bojkotuje w Paryżu, ale nie czuje się dobrze na ziemi, podobnie jak Medvedev. Nazwisko drugiej finalistki trudno przewidzieć.
Mecze pierwszej rundy (oprócz polskich), które trzeba zobaczyć:
Svetlana Kuznetsova vs. Victoria Azarenka
Camila Giorgi vs. Petra Martic
Kaia Kanepi vs. Marketa Vondrousova
Garbine Muguruza vs. Marta Kostyuk
Karolina Pliskova vs. Donna Vekic
Anastasiya Sevastova vs. Jennifer Brady
Sloane Stephens vs. Carla Suarez Navarro
Yulia Putintseva vs. Ons Jabeur
Iga Świątek
Przemysław Obliński (Iga Świątek – Polski Fan Club): Juvan, Rogers, Kontaveit, Muguruza, Kenin, Barty, Osaka – tak przedstawia się „teoretyczna” ścieżka Igi Świątek do obrony tytułu w wielkoszlemowym French Open.
Polka ma szanse na powtórzenie tego wspaniałego osiągnięcia, ale czeka ją niełatwe zadanie. Z jednej strony Iga jest faworytką wśród bukmacherów do zwycięstwa w całym turnieju, ale z drugiej strony już od trzeciej rundy może natrafić na bardzo niewygodne przeciwniczki. Co ciekawe, nasza reprezentantka mierzyła się już z każdą z potencjalnych rywalek. Bilans tych spotkań wynosi 3-5.
Jeszcze rok temu byłoby nam ciężko uwierzyć w fakt, że Polka będzie faworytką do wygrania turnieju wielkoszlemowego, o jego obronie nie wspominając. Natomiast „lanie”, jakie spuściła Iga Świątek w finale WTA w Rzymie Karolinie Pliskovej, pozwala nam realniej myśleć o tym fakcie. Jeśli mielibyśmy natomiast przewidywać scenariusze dla Polki w nadchodzącym turnieju, wówczas tym pesymistycznym byłaby 4. runda, optymistycznym zwycięstwo, a tym z rodzaju „spełniającym oczekiwania Kibiców” – półfinał.
Paweł Kopiński (Iga Świątek – Polski Fan Club): Iga przyjeżdża w tym roku do Paryża w roli obrończyni tytułu wielkoszlemowego. Nie da się ukryć, że sam ten fakt podsyca apetyty nie tylko polskich kibiców, ale także obserwatorów tenisa na całym świecie, a fakt, że Polka zagrała w Rzymie wspaniały turniej, jeszcze bardziej wzmaga nasze nadzieje na dobry wynik.
W moim odczuciu o wyniku Igi w tegorocznej edycji turnieju zadecydują dwa kluczowe momenty. Pierwszy z nich nastąpi już na samym początku, bo w pierwszej rundzie turnieju, gdzie Iga rozegra mecz przeciwko Słowence Kaji Juvan. Jeśli Iga już od samego początku pokaże nam inteligentny i bezwzględny tenis, do którego już nie raz nas przyzwyczaiła, to będę spokojny o jej awans przynajmniej do czwartej rundy paryskiego turnieju.
Drugi kluczowy moment nastąpi właśnie w czwartej rundzie, gdzie potencjalną rywalką Polki może być Garbine Muguruza. Panie grały już w tym roku ze sobą podczas turnieju w Dubaju, gdzie górą była reprezentantka Hiszpanii, lecz nie da się ukryć, że na nawierzchni ziemnej wynik jest sprawą otwartą, szczególnie że Garbine jak do tej pory nie rozgrywa fantastycznego sezonu na tych kortach. Hiszpanka pokazała już jednak nie raz, że nie można jej lekceważyć, nawet jeśli nie jest ona w swojej najlepszej formie, dlatego uważam, że dyspozycja Igi na tle Muguruzy dużo nam powie o tym, na jaki wynik faktycznie stać naszą reprezentantkę.
Bukmacherzy stawiają Polkę jako faworytkę do zwycięstwa w Paryżu i nie ma absolutnie żadnych powodów, aby się temu dziwić. Osobiście uważam, że przy tym losowaniu planem minimum będzie czwarta runda. Igę czeka bardzo ciężki egzamin z dojrzałości tenisowej, drabinka mimo wysokiego rozstawienia nie należy do wymarzonych, ale wierzę, że jest to wyzwanie, z którym nasza mistrzyni jest gotowa się zmierzyć i mu podołać.
Maciej Łuczak (TVP Sport): Trudno jednoznacznie ocenić losowanie Igi Świątek. Z jednej strony na wcześniejszym etapie mogła wpaść na trudniejsze rywalki, akurat drogi do 4. rundy nie ma, przynajmniej w teorii, ekstremalnie trudnej, ale tam czekać może Garbine Muguruza, która z potencjalnych przeciwniczek na tym etapie chyba była najgorszym wyborem. Warto zauważyć, że w poprzednim sezonie w 4. rundzie Iga zrewanżowała się Simonie Halep, może teraz w 4. rundzie zrewanżuje się Muguruzie za porażkę w Dubaju? Dalej nie ma już sensu wybiegać, ale skoro np. w półfinale może wpaść na Barty, to na pewno ewentualny awans do finału byłby ogromnym osiągnięciem.
Magda Linette
Przemysław Dobosz: Dla Magdy ostatnie miesiące były pod względem tenisowym iście koszmarne. Problemy zdrowotne, przez które Polka rozpoczęła sezon 2021 dopiero w kwietniu, znacznie wpłynęły na jej dyspozycję na korcie. Po czterech kolejnych porażkach nadszedł punkt kulminacyjny: Linette rozstała się ze swoim trenerem – Nikolą Horvatem. Kilka dni później poznanianka ogłosiła nawiązanie współpracy z Dawidem Celtem, co zadziwiło większość środowiska. Jak na razie wygląda jednak na to, że była to wspaniała decyzja. 28-latka udała się do Strasburga, gdzie zaprezentowała się naprawdę dobrze, co jest niezwykle dobrym prognostykiem przed paryskim szlemem.
Pierwszą rywalką Magdy będzie Chloe Paquet i o tym meczu nie ma co się rozpisywać. Jeśli Polka utrzyma formę, to nie powinna mieć większych problemów z awansem. Następna runda to już jednak prawdopodobnie ogromne schody w postaci pojedynku z Ashleigh Barty. Oczywiście to Australijka będzie zdecydowanym faworytem i choć poznanianka jest w stanie powalczyć, to szanse na sukces są niewielkie. Niemniej każde zwycięstwo jest teraz bardzo ważne, a pewną siebie Linette stać na wiele. Pamiętajmy też, że poznanianka podczas French Open 2019 również grała na otwarcie z Francuzką, by potem stoczyć kapitalny mecz z Simoną Halep. Oby to był dobry omen.
Maciej Łuczak (TVP Sport): Dla Magdy Linette na pewno planem minimum jest II runda. W pierwszym meczu wylosowała Chloe Paquet – tenisistkę niżej notowaną, z agresywnym, groźnym serwisem, ale niezbyt regularną. Na pewno Polka w tym meczu będzie faworytką. Później poziom trudności prawdopodobnie znacznie wzrośnie, bo w kolejnym pojedynku czekać będzie Barty. Magda już z kilkoma czołowymi tenisistkami świata w Wielkich Szlemach grała, zawsze kończyło się to porażką i teraz trudno znaleźć realne argumenty, by mogła wyrzucić z turnieju liderkę rankingu.
Ponadto reprezentanci Polski wystąpią w turnieju gry podwójnej, a pary prezentujemy poniżej.
Mężczyźni:
✅ Hubert Hurkacz 🇵🇱 (ATP 69.) / Szymon Walków 🇵🇱 (ATP 127.)
✅ Łukasz Kubot 🇵🇱 (ATP 17.) / Marcelo Melo 🇧🇷 (ATP 19.)
Kobiety:
✅ Iga Świątek 🇵🇱 (WTA 57.) / Bethanie Mattek-Sands 🇺🇸 (WTA 16.)
✅ Magda Linette 🇵🇱 (WTA 173.) / Bernarda Pera 🇺🇸 (WTA 139.)
✅ Alicja Rosolska 🇵🇱 (WTA 78.) / Coco Vandeweghe 🇺🇸 (WTA 207.)
Szymon Walków zadebiutuje w Wielkim Szlemie, a Alicja Rosolska powraca do gry po przerwie macierzyńskiej.
Pamiętajcie, że cały turniej Roland Garros możecie obstawiać u naszych partnerów. Wszystkie aktualne promocje, przygotowane specjalnie dla naszych czytelników, znajdziecie w zakładce artykuły bukmacherskie.
Dyskusja o Roland Garros, innych turniejach oraz o tenisie przez cały rok w naszej grupie