W poniedziałek Piotr Matuszewski osiągnął 83. miejsce w rankingu ATP najlepszych deblistów świata. To najwyższa pozycja w karierze 26-letniego tenisisty. W sobotę Piotr w parze z Karolem Drzewieckim wygrał Challengera ATP 75 w Guayaquil w Ekwadorze. W tym tygodniu startują razem w imprezie tej samej rangi w Limie.
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
To drugi tytuł wywalczony przez duet Drzewiecki-Matuszewski w tym roku w imprezach z cyklu ATP Challenger Tour. W styczniu triumfowali w portugalskim Oeiras (ATP 75), a tydzień później osiągnęli finał na Teneryfie (ATP 100). Potem startowali z zagranicznymi partnerami w różnych zakątkach świata.
– Wcześniej wiele razy grałem z Karolem, potem była przerwa i znowu parę wspólnych turniejów. Raz było lepiej, raz trochę gorzej. Ten rok dobrze rozpoczęliśmy razem w Europie, ale potem byliśmy już umówieni na grę z innymi zawodnikami, więc dłuższy czas nie występowaliśmy razem. Ja na wiosnę jeździłem po Azji i Ameryce, dopiero jak w lecie wróciłem do Europy, to znowu razem zaczęliśmy grać. No i całkiem dobrze nam idzie. Chociaż po drodze było więcej przegranych finałów, niż tych wygranych, w tym dwa z piłek meczowych, to wciąż idę w górę rankingu – ocenia Piotr Matuszewski.
W lecie na kortach ziemnych Polacy osiągnęli najpierw finał w Braszowie (ATP 75), a następnie w Iasi i Tulln (obydwa ATP 100) oraz w Walencji (ATP 125). Prosto z Hiszpanii polecieli do Ameryki Południowej, gdzie znowu otarli się o tytuł w Kurytybie (ATP 100), zanim triumfowali w Guayaquil (ATP 75).
– Cieszę się, że mamy dobre wyniki. Mam nadzieję, że jeszcze osiągniemy w tym roku parę finałów, lepiej wygranych niż przegranych, bo wtedy byłyby jakieś tam szanse na występ w Australian Open. Oczywiście jeśli znalazłbym partnera sklasyfikowanego dużo wyżej ode mnie w rankingu, bo jednak żeby zagrać w Wielkim Szlemie to wspólny ranking pary musi być maksymalnie 140. Inaczej trudno będzie się załapać – powiedział Matuszewski, który ma za sobą 34 rozegrane turnieje w tym sezonie.
– Ale to jeszcze nie koniec, w sumie skończy się to pewnie na 38 turniejach, jeśli nic się po drodze nie zmieni. Przydałoby się awansować jeszcze o kilka miejsc w rankingu, a nie będzie to łatwe. Osiągnąłem w tym roku dużo dobrych wyników, więc teraz potrzebuję jeszcze lepszych. Tak naprawdę w tej chwili półfinały już mi nić nie dają. Dopiero finały dadzą trochę punktów, więc najlepiej byłoby odnieść jeszcze parę zwycięstw – dodał.
Debel LOTTO PZT Team kontynuuje tourne po Ameryce Południowej. W tym tygodniu wystąpi w challengerze ATP 75 w Limie, gdzie jest rozstawiony z numerem drugim. Potem planuje jeszcze starty w Montevideo (ATP 100) i Sao Paulo (ATP 75), a po błyskawicznym powrocie do Europy w ostatnim tygodniu listopada w portugalskiej miejscowości Maia (ATP 100).
– To jest chyba najgorszy przedział rankingowy, bo to jest wciąż miejsce, które nie gwarantuje mi prawa gry w turniejach ATP 250, a tym bardziej ATP 500, ani w Wielkim Szlemie. Bo wciąż potrzebuję o wiele wyżej notowanego partnera, najlepiej z TOP 50, najdalej TOP 60. Kiedy jesteś poza pierwszą setką, to tak naprawdę nie masz nadziei, że zagrasz w turnieju ATP 250, no poza dwoma tygodniami w roku. Dlatego staram się jeszcze poprawić swój ranking, może uda mi się to na tyle, żeby zagrać w Australian Open – uważa Matuszewski.
– W Europie jesienią jest słaby kalendarz i nie ma za bardzo gdzie grać. Już w ubiegłym roku był bardzo przeciętny, ale teraz jest jeszcze gorzej. Dlatego trzeba było wybierać i postanowiliśmy razem z Karolem polecieć do Ameryki Południowej na cykl dużych Challengerów. W poprzednim sezonie grałem na jesieni z innymi partnerami w Azji i nie był to dobry pomysł. W Tokio było już zimno, słońce szybko zachodziło, a ja grałem dwa mecze przy dziesięciu stopniach w sesjach wieczornych. Także staram się już takich turniejów unikać – dodaje zawodnik LOTTO PZT Team, aktualnie 83. deblista rankingu ATP.
W tym sezonie Matuszewski uzyskiwał dobre wyniki również z zagranicznymi partnerami. Odniósł dwa zwycięstwa w challengerach ATP 75: w Porto z Danielem Cukiermanem z Izraela oraz w New Delhi razem z Australijczykiem Matthiew Christopherem Romiosem, z którym był też w finale w Morelos.
Wszystkie zawodowe mecze tenisa możesz obstawiać i oglądać w Betclic, a wpisując kod TBD podczas rejestracji w pole “kod promocyjny z freebetem“ otrzymasz pierwszy zakład bez ryzyka do 50 PLN, grę bez podatku na wszystko, cashout, edycję zakładu, transmisje na żywo oraz wiele innych! Kliknij w poniższy baner i załóż konto z naszym kodem!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!
Wspierając nas na Patronite, otrzymujesz więcej analiz
Zakłady bukmacherskie są dozwolone jedynie dla osób pełnoletnich. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. Hazard związany jest z ryzykiem. Graj odpowiedzialnie.