Polacy w turniejach niższej rangi dotarli w tym tygodniu do dwóch ćwierćfinałów singlowych – w Paryżu taki wynik osiągnęła Magdalena Fręch, a w Antalyi Maciej Rajski. Znów nadrobiliśmy deblem, gdzie w finałach zawitali Jan Zieliński (Challenger w Bordeaux) i Maks Kaśnikowski (ITF w Antalyi).
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Finał Zielińskiego i Nysa, Ciaś w kwalifikacjach w Zagrzebiu
Paweł Ciaś drugi raz w tym sezonie spróbował swoich sił w drabince kwalifikacyjnej turnieju ATP Challenger Tour, tym razem w Zagrzebiu. Polak dosyć ciężko wylosował trafiając na Tristana Lamasine, w naszym kraju znanego chociażby z półfinału w Sopocie trzy lata temu. Francuz ma jeden z najlepszym forhendów na niższych poziomach rozgrywkowych i dosyć komfortowo wyeliminował Ciasia 6-3, 6-4. Rywal trudny, ale nie da się też ukryć, że forma Pawła zupełnie nie przypomina tej z poprzedniego roku. Brak szczęścia w losowaniach sprawia, że ciężko mu złapać odpowiedni rytm i rozegrać kilka spotkań w jednym turnieju.
Ponownie dobrze zaprezentowali się Jan Zieliński i Hugo Nys. Co ciekawe, finał Challengera w Bordeaux rozgrywali na dwóch kortach. Przy stanie 3-2 w pierwszej partii zaczął padać deszcz, a jako że tego samego dnia trzeba było jeszcze rozegrać ostatni mecz singla, dokończenie finału gry podwójnej przeniesiono na kort numer 11.
Do stanu 4-4 wszystko szło bardzo równo, ale duży błąd Janka (drajw wolej za linię końcową, któremu spokojnie można było dać się odbić), tak jakby ruszył lawinę. Rafael Matos i David Vega Hernandez całkowicie zdominowali resztę meczu, wygrywając dziewięć kolejnych gemów z rzędu. Warto jednak zwrócić uwagę, że w swoim trzecim wspólnym Challengerze, Zieliński i Nys po raz trzeci dotarli do finału (jeden z nich wygrywając).
Szymon Walków ponownie występował wspólnie z Romainem Arneodo. Po trochę pechowo straconej pierwszej partii (Monakijczyk źle ocenił piłkę przy decydującym punkcie na serwisie Polaka), udało im się doprowadzić do super tie-breaka w meczu z Lucą Margarolim i Maxem Schnurem. Przeciwnicy w kluczowych momentach świetnie serwowali, a Walków i Arneodo popełnili kilka prostych błędów przy siatce, przegrywając 4-6, 6-2, 5-10.
Dwóch polskich deblistów zagrało w Challengerze w Zagrzebiu. Karol Drzewiecki wspólnie z Alexem Lawsonem pokonali Yibinga Wu i Zhizhena Zhanga, ale ulegli ciekawej Chorwackiej parze Mili Poljicak i Antonio Sancic. Ten pierwszy to aktualnie czwarty junior świata, który w singlowym turnieju dotarł aż do finału.
Drzewiecki i Lawson wysunęli się na prowadzenie po pierwszej partii, ale drugą przegrali do zera. Doświadczony Sancic błyszczał przy siatce, a Poljicak również prezentował doskonałe czucie, grając piękne loby czy minięcia. Tie-break okazał się naprawdę wyrównany, ale przy 8-7 i serwisach Sancicia, chorwacki junior dwukrotnie świetnie odnalazł się przy siatce.
W Zagrzebiu wystąpił też Piotr Matuszewski. Partnerował mu David Pichler, z którym Polak zaliczył jeden ze swoich dwóch finałów w cyklu ATP Challenger Tour (Maia w grudniu ubiegłego roku). Matuszewski i Pichler byli w pełni pod kontrolą w meczu przeciwko Anirudhowi Chandrasekarowi i Vijay-Sundarowi Prashanthowi do stanu 6-2, 3-4, kiedy to do zera został przełamany Austriak. Hindusi wyserwowali seta (aczkolwiek nie bez problemów) i szybko wyszli też na przełamanie w super tie-breaku, którego już nie oddali.
Peliwo wygrywa rundę w Nottingham, liczna reprezentacja w Pradze
Filip Peliwo w Nottingham wygrał z nieźle zapowiadającym się 21-letnim Brytyjczykiem Brandonem Murphym w trzech setach. Dużo ciężej zrobiło się już w kolejnej rundzie, gdzie jego rywalem był Charles Broom, zawodnik z piątej setki, który niedawno był w finale turnieju takiej rangi w Calabasas.
Brytyjczyka niedawno pokonał w Monastyrze Szymon Kielan, ale Filipowi nie udało się pójść w jego ślady. Broom w Nottingham dotarł do finałowej czwórki. Tak się złożyło, że to właśnie z tym przeciwnikiem występował w tym tygodniu Peliwo w drabince deblowej, ale para oponentów przegrała w pierwszej rundzie z Benem Jonesem i Danielem Littlem.
Kilku naszych reprezentantów wybrało się na eliminacje turnieju M25 w Pradze. Dla Dawida Taczały był to pierwszy występ w tym roku, ale po pokonaniu również niesklasyfikowanego w rankingu ATP Vojtecha Maresa, 20-latek nie poradził sobie z faworyzowanym Filipem Dudą. Bartłomiej Andrzejczak też jeszcze w tym roku nie grał, ale w pierwszej rundzie kwalifikacji przegrał z Mikalaiem Haliakiem, niedawnym partnerem deblowym Michała Dembka z turnieju w Santa Margherita di Pula.
Ostatnim tegorocznym debiutantem był Marcel Politowicz, który urwał zaledwie jednego gema czeskiemu juniorowi Vojtechowi Petrowi. Największe szanse na załapanie się do głównej drabinki dawaliśmy rozstawionemu w eliminacjach Jaszy Szajrychowi, ale Polak niespodziewanie przegrał z nieznanym 18-letnim Austriakiem Gregorem Hausbergerem w pierwszej rundzie.
Kaśnikowski i Rajski przegrywają z mocnymi rywalami, Mikuła i Wójcik w Bośni
Rywalem Maksa Kaśnikowskiego w pierwszej rundzie w Antalyi był Rumun Nicolae Frunza, który swego czasu napędził stracha samemu Dominicowi Thiemowi podczas rozgrywek Pucharu Davisa. W zeszłym roku Frunza zagrał też w warszawskim Challengerze, a od kilku lat utrzymuje się w szóstej czy siódmej setce rankingu ATP. W drugiej partii Kaśnikowski bronił piłki meczowej, ale po ponad dwóch i pół godzinach walki przegrał 4-6, 7-5, 4-6.
W tym samym turnieju wystąpił też Maciej Rajski, który bardzo łatwo wygrał z Fletcherem Scottem i Andresem Gabrielem Ciurlettim. W ćwierćfinale Polak wpadł na mistrza juniorskiego Australian Open z tego sezonu i lidera rankingu ITF do lat 18, Bruno Kuzuharę. Amerykanin nie ma jeszcze na swoim koncie ogromnych sukcesów w zawodowym cyklu, ale słynie z dobrego wytrzymywania długich wymian. Rajskiemu oddał tylko dwa gemy w 71 minut.
Co ciekawe, pogromcy Kaśnikowskiego i Rajskiego spotkali się w półfinale. Wygrał Frunza, który zakończył cały turniej z tytułem. Maks dobrze zaprezentował się w deblu, grając z innym świetnym juniorem Jerome Kymem (aktualnie numer pięć rankingu do lat 18). Polak i Szwajcar wygrali trzy spotkania, ale zdecydowali się wycofać przed finałem (powód nieznany, Kym w singlu przegrał w ćwierćfinale w piątek, finał debla planowany był na sobotę).
W bośniackim Doboj zagrali Yann Wójcik i Michał Mikuła, ale obaj odpadli już w pierwszej rundzie z kwalifikantami. Tego pierwszego wyeliminował Włoch Gian Marco Ortenzi wynikiem 6-7, 2-6, Mikuła przegrał z Portugalczykiem Jaime Farią 5-7, 1-6. Wójcik próbował też swoich sił w drabince deblowej, ale wspólnie z Adamem Jurajdą ulegli Lukasowi Pokornemu i Milosowi Karolowi, młodej czesko-słowackiej parze, która rok temu w Challengerze w Bratysławie potrafiła nawet wyeliminować Walkowa i Zielińskiego.
Dziką kartę do turnieju M15 w hiszpańskim Valldoreix otrzymał Sandro Szic, ale niestety nie był w stanie powalczyć z niedocenianym Australijczykiem Jamesem McCabem, który dopiero teraz przyjechał ze swojego kontynentu zbierać punkty w innych turniejach. Naszemu reprezentantowi udało się wywalczyć tylko dwa gemy.
Ana Bogdan nie pozwala na rewanż Fręch vs. Linette
W turnieju WTA 125K w Paryżu zagrały Magda Fręch i Magda Linette. Obie Polki w poprzednim tygodniu spotkały się w ćwierćfinale w Saint-Malo, a los tak chciał, że ponownie mogły spotkać się w tej samej fazie w tym tygodniu. Fręch ledwo przetrwała mecz drugiej rundy z Diane Parry, broniąc piłki meczowej w bardzo ryzykowny sposób – przy stanie 5-5 w decydującym tie-breaku Francuzka skończyła piłkę forhendem po linii z bekhendowej pozycji. Fręch wystawiła jej dokładnie to samo uderzenie punkt później, ale tym razem doczekała się błędu i zakończyła spotkanie 6-1, 3-6, 7-6.
Linette męczyła się za to już w pierwszej rundzie z Seleną Janicijevic, swego czasu bardzo łatwo pokonaną przez Igę Świątek na Roland Garros. Udało się wygrać 7-5 w trzeciej partii, ale nie do przejścia była już Ana Bogdan, która doskonale przechodziła z defensywy do ofensywy. W nagrodę za wygranego pierwszego seta w bliskiej końcówce, Rumunka do końca meczu już tylko oglądała Magdę kompletnie nie radzącą sobie z trafianiem w kort. Rozpędzona Bogdan ograła też Fręch, mimo tego, że z uwagi na bardzo odmienny styl gry ten pojedynek wymagał od niej zupełnie innego planu niż ten z Linette.
Katarzyna Piter i Kimberley Zimmermann były rozstawione z jedynką w turnieju tej samej rangi w Karlsruhe. Amina Anshba i Maria Timofeeva zostały przez nie bardzo łatwo odprawione w ćwierćfinale (drabinka została rozpisana tylko na osiem par), ale Polka i Belgijka uległy 3-6, 2-6 Mayar Sherif i Pannie Udvardy.
Powrót Kubki, Radwańska w Nottingham
Urszula Radwańska spotkała się w Nottingham z dwiema Australijkami. Tę słabszą, Alanę Parnaby, pokonała dosyć łatwo w pierwszej rundzie. Kimberly Birrell to już jednak dużo cięższa rywalka, swego czasu sklasyfikowana w drugiej setce rankingu WTA. Minimalną faworytką była właśnie 24-latka, która po ciężkim (ponad dwie godziny), ale dwusetowym pojedynku wyeliminowała Polkę 7-5, 6-3.
Po ponad dwóch miesiącach do rywalizacji wróciła Martyna Kubka. W szwedzkim Varberg Polka wygrała z lokalną kwalifikantką Nellie Tarabą Wallberg (prawie zbieżność nazwiska i miejscowości przypadkowa). W kolejnej rundzie jej rywalką była Kamila Bartone, którą pamiętamy ze zwycięstwa z Weroniką Falkowską w Calvi przed miesiącem. Łotyszka znajduje się aktualnie w czwartej setce rankingu WTA, a Kubkę pokonała 6-2, 6-2. Martyna dotarła też do ćwierćfinału turnieju deblowego w parze z Anną Siskovą.
W kwalifikacjach do turnieju W25 w Osijek wystąpiła Aleksandra Julia Jeleń, ale przegrała 6-7, 5-7 z Mei Yamaguchi. Japonkę mogliśmy zapamiętać z poprzedniego tygodnia w Tossa de Mar, gdy sensacyjnie ograła Urszulę Radwańską. Swój zawodowy debiut w Heraklionie zaliczyła 18-letnia Laura Koralnik, przegrywając w pierwszej rundzie eliminacji z Eleną Korokozidi 3-6, 4-6.
Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!