Czy ktoś zamawiał truskawki z bitą śmietaną? Już za chwilę rozpocznie się największa uczta sezonu. Tegoroczna edycja Wimbledonu zapowiada się arcyciekawie. Zapraszamy na naszą zapowiedź!
Turniej kobiet
Szymon Przybysz: Nie można było sobie wymarzyć lepszego losowania dla Igi Świątek w tegorocznej edycji Wimbledonu. Liderka światowego rankingu przyjeżdża do Londynu po wycofaniu się przed meczem półfinałowym w Bad Homburg. Biorąc pod uwagę nazwiska, które znalazły się w dolnej połówce (Sabalenka, Rybakina, Kvitova, Jabeur, Sakkari, Krejcikova, Haddad Maia, Ostapenko, Muchova, Keys, Alexandrova), do losowania Polki należy podchodzić ze sporym optymizmem. Wydaje się, że będzie czas na to, aby obyć się z warunkami i bez większych problemów znaleźć się w drugim tygodniu, a tam już wszystko będzie możliwe.
Magda Linette rozegra mecz pierwszej rundy z Jil Teichmann. W ostatnich tygodniach Szwajcarka musiała uznać wyższość Świątek i Fręch. Czy tak samo będzie w przypadku meczu z poznanianką? Ciężko stwierdzić. Półfinalistka AO boryka się z problemami zdrowotnymi i tak naprawdę dopiero po pierwszych kilku gemach będziemy mogli ocenić jak Magdzie udało się przygotować do tej imprezy.
Trzecia reprezentantka Polski w zawodach to Magdalena Fręch, czyli tenisistka, która w zeszłym roku osiągnęła trzecią rundę Wimbledonu, a w tym świetnie spisywała się w turniejach poprzedzających londyński szlem. Los nie okazał się być łaskawy, bo Ons Jabeur (finalistka z 2022 roku), to nigdy nie jest ktoś, kogo chce się wylosować we wczesnej fazie turnieju. Panie mierzyły się ze sobą już w tym sezonie i wtedy udało się ugrać seta. Czy teraz jest szansa na coś więcej? Będzie ciężko, ale podopieczna Andrzeja Kobierskiego na pewno zrobi wszystko, aby utrudnić Tunezyjce życie.
Mateusz Wasiewski (WP Sportowefakty): W kontekście nadchodzącego Wimbledonu oczywiście najbardziej zaciekawiony jestem występem Igi Świątek. Na papierze wygląda na to, że nie ma ona złej drabinki. Wszystkie najgroźniejsze nazwiska, z Jeleną Rybakiną oraz Aryną Sabalenką na czele, trafiły do drugiej połowy. Chociaż najlepszym dotychczasowym wynikiem podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego na Wimbledonie jest czwarta runda, to myślę, że w tym przypadku trzy pierwsze rundy nie powinny stanowić większego kłopotu. Najpierw Zhu, potem Trevisan lub Sorribes Tormo, a następnie Parry, Dart, Fruhvirtova czy Martić nie powinny zagrozić Polce. Z pewnością każdy z nas by chciał, aby w czwartej rundzie doszło do polskiego starcia. Świątek może bowiem skonfrontować się z Magdą Linette. Gdyby poznanianka była w takiej formie, jak na początku roku w Australii, powiedziałbym, że ta konfrontacja jest możliwa i wcale nie musi okazać się jednostronna. Niestety jednak Linette jest ostatnio w słabej formie, a na dodatek rozgrywa mecze z urazami.
W pierwszej rundzie na Magdę czeka Jill Teichmann. Polka będzie faworytką, ale musi zaprezentować dobry tenis, aby wyjść z tego starcia zwycięsko. Liczę na to, że zobaczymy mecz trzeciej rundy Magda Linette – Belinda Bencić, choć forma Szwajcarki jest zagadką. Uważam, że druga rakieta naszego kraju właśnie na tym etapie zakończy start na tegorocznym Wimbledonie. To i tak byłoby naprawdę niezłe osiągnięcie, biorąc pod uwagę ostatnie tygodnie.
Wracając do Igi – widzę szansę na (conajmniej?) półfinał. W ćwierćfinale bowiem raszynianka zmierzy się prawdopodobnie z Gauff, Kasatkiną, Azarenką, Mertens. Z każdą z nich Świątek jest w stanie poradzić sobie na trawie. Stawiam więc, że liderkę rankingu zobaczymy w najlepszej czwórce turnieju. Czy uda się dojść nawet do finału? Tego, szczerze mówiąc, również nie wykluczam.
Trzecia z Polek – Magdalena Fręch – wylosowała fatalnie. Już w pierwszej rundzie trafiła bowiem na Ons Jabeur. Choć podopieczna Andrzeja Kobierskiego ma bardzo dobry sezon na trawie, to Tunezyjka raczej wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Fręch na pewno podejmie rękawicę, ale niestety to Jabeur będzie zdecydowaną faworytką meczu.
Oprócz Igi oczy kibiców skierowane są na Arynę Sabalenkę oraz Jelenę Rybakinę. Uważam, że żadna z nich nie sięgnie po trofeum. Pierwsza z wymienionych w potencjalnej czwartej rundzie może trafić na Aleksandrową lub Muchovą. W ćwierćfinale z kolei na Keys, Krejcikovą czy Sakkari. Z tymi rywalkami Arynie będzie trudno. Myślę, że może zatrzymać się na najlepszej ósemce czy czwórce. Z kolei w przypadku obrończyni tytułu dyspozycja i zdrowie stoją pod znakiem zapytania. Podobno na treningu z Sabalenką Kazaszka nie wyglądała dobrze. W drabince w swojej ćwiartce ma takie rywalki jak Haddad Maia, Ostapenko, Jabeur czy Andreescu. Uważam, że i ona może nie dojść do finału. Kto więc wygra? Stawiam na Petrę Kvitovą. Oby tylko Czeszce dopisało zdrowie, a jej kibice powinno się cieszyć z osiągniętego rezultatu. Ewentualne starcie Petry z Igą Świątek może nastąpić w finale. I oby do niego doszło!
Kuba Fordon (WP Sportowefakty): Jak co roku, trudno powiedzieć, jak poradzi sobie Iga Świątek. W końcu dotychczas na nawierzchni trawiastej szło jej najgorzej ze wszystkich. Praktycznie co roku jej formę przed Wimbledonem trudno będzie określić. To efekt tego, że przed Wielkim Szlemem czołowe tenisistki rozgrywają tylko jeden turniej. Polka wybrała się do niemieckiego Bad Homburg (WTA 250), gdzie wygrała trzy mecze i straciła seta jedynie z Tatjaną Marią, która rok temu w Wielkiej Brytanii dotarła do półfinału. I generalnie bardziej go oddała niż to rywalka zwyciężyła. Zatrucie pokarmowe spowodowało, że z meczu półfinałowego musiała się wycofać, po raz pierwszy oddając walkowera w cyklu WTA. Tym bardziej ciężko powiedzieć, jak może jej pójść. Wydaje się, że głównie martwić się będziemy o jej zdrowie, bo dużo szczęścia dało losowanie drabinki. Dopiero w półfinale nasza tenisistka może trafić na rywalkę, z którą w tym sezonie przegrała. Tym samym istnieje duża szansa, że raszynianka zanotuje najlepszy występ w karierze.
Jeżeli chodzi o Magdę Linette, trafiła ona do drabinki ze Świątek, a do polskiego pojedynku może dojść w 1/8 finału. Jednak będzie o to ciężko, bo już w starciu z Jil Teichmann nasza tenisistka może mieć problemy. Spadek formy po najlepszym turnieju w karierze jest widoczny, poznanianka na trawie w tym sezonie ma bilans 2-2. W dodatku w trzeciej rundzie Polka może trafić na rozstawioną z „czternastką” Belindę Bencić. Wszystko wskazuje więc na to, że przygoda Linette niestety będzie krótka.
Z kolei Magdalena Fręch trafiła na Ons Jabeur, z którą w Indian Wells stoczyła trzysetowy bój. Biorąc pod uwagę trawę, Polka nie stoi na straconej pozycji. W tym sezonie bilans Tunezyjki na tej nawierzchni to 1-2. Nie zanotowała ona udanego turnieju, podczas gdy Fręch otarła się o półfinał w Birmingham. Pozostaje mieć nadzieję, że nasza tenisistka, tak jak Magda Linette w 2022 roku w Paryżu, sprawi sensację w meczu z Jabeur.
Podsumowując drabinkę, bardzo dobre losowanie Świątek powoduje, że na Arynę Sabalenkę lub Jelenę Rybakinę może trafić dopiero w finale. A to nie tylko największe rywalki, ale także tenisistki, które oprócz Polki mają największe szanse na triumf w Wimbledonie. Oby tylko udało się wykorzystać szansę na wykręcenie najlepszego wyniku na tym Wielkim Szlemie.
Turniej mężczyzn
Przemysław Dobosz: Jeszcze niedawno jakość Carlosa Alcaraza na trawie mogła być podważana przez opinię publiczną. Jeden tydzień, zakończony triumfem w prestiżowych zawodach ATP 500 w Queen’s Clubie zupełnie rozwiał wszelkie wątpliwości. Hiszpan musi znaleźć się w gronie głównych faworytów Wimbledonu. Na pewno lider rankingu ATP będzie musiał szczególnie uważać na kilku groźnych na trawie zawodników, którzy trafili do jego ćwiartki, jak np. Alexander Zverev, Alex de Minaur, Frances Tiafoe czy Matteo Berrettini, który zmierzy się z Lorenzo Sonego w jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań pierwszej fazy rywalizacji. Dobry występ w Queen’s zanotował także Holger Rune, który może zmierzyć się z Alcarazem w ćwierćfinale.
W drugim ćwierćfinale mogą spotkać się „dobrzy” znajomi – Daniil Medvedev i Stefanos Tsitsipas. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że tegoroczne wyniki obu panów na trawie były mocno przeciętne lub wręcz słabe. Medvedev już w drugiej rundzie może trafić na swojego pogromcę z s’Hertogenbosch, Adriana Mannarino. W kolejnej fazie rywalizacji moskwianin ma szansę spotkać fantastycznego na trawie Tallona Griekspoora, a w rundzie czwartej Tommy’ego Paula. Z kolei Tsitsipas rozpocznie zmagania od hitowego starcia z Dominikiem Thiemem, by w przypadku awansu najprawdopodobniej zmierzyć się z Andym Murrayem. Dalej w drabince czekają m.in. Ben Shelton, Sebastian Korda i Cameron Norrie. Zapowiada się trudna przeprawa i osobiście nie będę zaskoczony, jeśli żaden z dwóch najwyżej notowanych graczy w tej sekcji nie znajdzie się w najlepszej ósemce imprezy.
Na początku dolnej połowy drabinki znalazł się Jannik Sinner, który rok temu zaprezentował się tutaj fantastycznie. Swój ostatni mecz w Halle Włoch zakończył kreczem, ale wszystko wskazuje na to, że będzie on w pełni gotowy do rywalizacji wielkoszlemowej. Jeśli rzeczywiście tak będzie, reprezentant Italii będzie mógł solidnie namieszać w drabince. W mojej opinii największe szanse by zagrozić podopiecznemu Simone Vagnozziego mają Yannick Hanfmann i Taylor Fritz. Obaj gracze zmierzą się ze sobą w pierwszej rundzie, a lepszy z nich może zagrać z Sinnerem w ⅛ finału. W tej części drabinki znajdziemy także Caspera Ruuda, ale jego historia spotkań na trawie nie pozwala prognozować mu owocnej przyszłości w Londynie.
Ostatnia kwarta jest wypełniona gwiazdami na czele z Novakiem Djokoviciem, który jest oczywistym faworytem zmagań. Oprócz Serba w tej części drabinki znajdziemy Andreya Rubleva, Nicka Kyrgiosa, Felixa Auger-Aliassime’a, Alexandra Bublika, Stana Wawrinkę czy Huberta Hurkacza. Jeśli chodzi o Polaka, może on trafić na obrońcę tytułu w czwartej rundzie. W drodze do tej fazy wrocławianin może zmierzyć się z Dusanem Lajoviciem, Johnem Isnerem czy Lorenzo Musettim. Jeśli Hurkacz znów poczuje magię Wimbledonu i zagra na swoim poziomie, powinien poradzić sobie z każdym z wymienionych rywali. Trzymam za to kciuki.
Damian Kust: Novak Djokovic jest ogromnym faworytem Wimbledonu i chyba niezależnie jak wyglądałoby losowanie, w tym temacie nic nie mogło się zmienić. Serb wygrał cztery ostatnie edycje i blisko porażki był tylko z Rogerem Federerem (2019) i Rafaelem Nadalem (2018), których oczywiście w tym turnieju nie zobaczymy. Krótki sezon na trawie plus anulowany Wimbledon trzy lata temu dają sporą przewagę weteranom, którzy mają na tej nawierzchni po prostu znacznie więcej doświadczenia. Djokovic do perfekcji opanował poruszanie się na tych kortach i zagrozić mu będzie bardzo ciężko. Do tego na drabinkę też nie może narzekać. Jordan Thompson gra na trawie znakomicie, ale to chyba nie ten kaliber. Rywale tacy jak Alexander Bublik czy Nick Kyrgios w jego ćwiartce są nieprzewidywalni, a muszą wygrać kilka spotkań, żeby w ogóle się z nim zmierzyć. Zupełnie szczerze, bez patriotycznego optymizmu, zagrożeniem dla Djokovicia mógłby być Hubert Hurkacz w czwartej rundzie.
Carlos Alcaraz w pierwszym meczu na trawie w tym sezonie wyglądał jakby grał na niej pierwszy raz w życiu, ale szybko wskoczył w zupełnie inny tryb. Być może łatwiej będzie go postraszyć na tej nawierzchni, ale w porównaniu z mączką świetnie wygląda jego serwis, a ofensywne nastawienie jest bardzo premiowane. Swoimi występami po drodze do tytułu w Queen’s po prostu udowodnił, że jest faworytem numer dwa do wygrania Wimbledonu. Wydaje się, że drabinka też da mu się trochę rozpędzić. Arthur Rinderknech raczej nie potrząśnie nim aż tak mocno jak w ich meczu dwa tygodnie temu, bo od tamtego czasu Alcaraz prezentował zupełnie inny poziom.
Czy trzecim kandydatem do tytułu jest Daniil Medvedev? Na to pytanie ciężko na ten moment znaleźć odpowiedź. Rosjanin przegrywał w s’Hertogenbosch i Halle z bardzo specyficznymi zawodnikami, Adrianem Mannarino i Roberto Bautistą Agutem, z którymi od zawsze miewał problemy. Francuz może zagrać z nim znowu w drugiej rundzie na Wimbledonie i nawet jeśli Medvedev tym razem się odwdzięczy, Mannarino na pewno zmusi go do ciężkiej pracy, znów utrzymując piłkę bardzo nisko i zmuszając rywala do własnego wkładu siłowego w uderzenia. Marton Fucsovics z genialnym bekhendowym slajsem czy niedawny zwycięzca z s’Hertogenbosch, Tallon Griekspoor, to potencjalni rywale Medvedeva w trzeciej rundzie. Pułapka za pułapką.
Czy pozostali liczą się w walce o tytuł? Raczej nie. Holger Rune chyba potrzebuje jeszcze trochę więcej ogrania na trawie, Stefanos Tsitsipas po prostu nie czuje się na niej zbyt komfortowo. Jannik Sinner ostatnio mocno zwolnił tempo. Jeśli chodzi o Hurkacza, to na losowanie we wczesnych rundach chyba nie może narzekać. Albert Ramos-Vinolas, a potem Jan Choiński lub Dusan Lajovic. To po prostu trzeba przejść. Lorenzo Musetti w tym sezonie wygląda już zupełnie dobrze na trawie i pewnie postawi trudniejsze warunki niż podczas ich meczu na tym turnieju dwa lata temu. Fajnie, gdyby udało się dotrzeć do pojedynku z Djokoviciem. Polak nigdy jeszcze z nim nie wygrał, ale na trawie pewnie byłby w stanie powalczyć (tak jak przed czterema sezonami w trzeciej rundzie). Być może na taki mecz Hurkacz wyszedłby z trochę luźniejszym nastawieniem, a wtedy wszystko jest możliwe.
Tomasz Lorek (Polsat Sport): Hubi lubi trawę, a w pierwszej rundzie ma starego lisa Alberta Ramosa Viñolasa, który za Wimbledonem nie przepada. Sufit Hiszpana to 3 runda przy Church Road. W 2 rundzie marzę o pojedynku Hubiego z Janem Choińskim, który lubi trawiaste korty. Aczkolwiek Dušan Lajovič będzie faworytem konfrontacji z Janem. John Robert Isner, partner Hubiego z Miami 2022, który chciałby mieszkać pod jednym dachem z żyrafą : to optymalny scenariusz na 3 rundę Huberta. Sądzę, że wrocławianin zagra w tym roku koncert i powtórzy osiągnięcie sprzed dwóch lat kiedy zagrał z Matteo Berrettinim w półfinale. Wiem, że Hubi jest w tej części drabinki co boski Nole Djoković, ale do odważnych świat należy, a Hubi lubi nurkować pod siecią!
Kuba Fordon (WP Sportowefakty): Hubert Hurkacz rozpocznie zmagania od meczu z Albertem Ramosem. Tu sensacji być nie powinno, nasz tenisista wręcz musi odnieść zwycięstwo. Najgorszą sprawą jest to, że w czwartej rundzie może dojść do meczu Hurkacz – Djoković. W takim starciu wygrana Polaka byłaby sporą niespodzianką. Jednak w obecnym sezonie nie można być pewnym, że Polak dojdzie tak daleko. Jego forma spowodowała, że do Wimbledonu przystąpi rozstawiony z „siedemnastką”, będąc przy tym w trudnym położeniu przez losowanie.
Djoković to oczywiście największy i zdecydowany faworyt Wimbledonu, który powalczy w Londynie o trzeci tytuł z rzędu. Jego największym rywalem będzie Carlos Alcaraz, który w swojej drabince może zmierzyć się z m.in. Alexandrem Zverevem w czwartej rundzie. W ćwierćfinale jego rywalem mogą być tacy tenisiści jak Holger Rune czy Frances Tiafoe. Kto wie, może Serba i Hiszpana będzie w stanie zaskoczyć któryś z zawodników i nie dojdzie do pojedynku tych, którzy powinni zwyciężyć w Wielkiej Brytanii.
Pamiętaj, że wszystkie turnieje możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!