To już ten czas, kiedy cały tenisowy Paryż pokrywa się czerwoną mączką. Absencja Rafaela Nadala sprawia, że po raz pierwszy od wielu lat tak trudno odpowiedzieć na pytanie o głównego faworyta turnieju panów. Kto zostanie mistrzem? Czy Iga Świątek obroni tytuł? Zapraszamy na zapowiedź!
Iga Świątek po raz trzeci?
Szymon Przybysz: Iga Świątek stoi przed szansą na zdobycie czwartego tytułu wielkoszlemowego, a trzeciego na kortach Rolanda Garrosa. W Paryżu przeżyła już wiele pięknych i niezapomnianych momentów. Trudno się dziwić, bo sama podkreśla, że ten turniej potrafi zmotywować ją do jeszcze cięższej pracy na treningach, więc stawianie Polki w roli głównej faworytki do zwycięstwa wydaje się być czymś naturalnym. Obrończyni tytułu może być zadowolona z czwartkowego losowania. W wywiadach uspokaja, że z jej stanem zdrowia wszystko jest w porządku, a jeżeli tak jest naprawdę, to trudno sobie wyobrazić, aby którakolwiek z rywalek w pierwszych trzech rundach miała argumenty, które mogłyby Idze zagrozić. Potem możemy być świadkami kolejnego meczu z Barborą Krejcikovą, a to zawsze jest wyzwanie. W połówce Świątek są również Kudermetova, Kalinina, Gauff, Rybakina, Alexandrova, Haddad Maia, Jabeur, Vekic, Kvitova i Cirstea.
Magda Linette zmierzy się z Leylah Fernandez. Czy łatwo wskazać wyraźną faworytkę w tym meczu? Raczej nie. Nasza tenisistka nie wyglądała zbyt dobrze w Strasbourgu. Jeżeli Magda odda inicjatywę i pozwoli Kanadyjce grać na własnych warunkach, to wtedy może być bardzo ciężko zatrzymać młodszą o osiem lat rywalkę. Trzeba jednak zaznaczyć, że korty ziemne nie należą do najbardziej ulubionych przez finalistkę US Open 2021. Leylah słynie z tego, że w trakcie meczów potrafi mieć wiele wzlotów i upadków, więc ważne będzie, aby poznanianka potrafiła wykorzystywać te słabsze momenty do maksimum.
Jedną z najbardziej zadowolonych tenisistek po losowaniu powinna być Magdalena Fręch. W pierwszej rundzie czeka na nią Shuai Zhang, która jest daleka od optymalnej formy, a w ewentualnym kolejnym spotkaniu lepsza z pary Bejlek – Rakhimova. Przed podopieczną Andrzeja Kobierskiego szansa na dobry wynik, a kto wie – może uda się powtórzyć rezultat z zeszłorocznego Wimbledonu.
W kontekście zwycięstwa w całym turnieju trzeba zwracać uwagę na Sabalenkę i Rybakinę. Roland Garros ze względu na warunki i nawierzchnie nigdy nie będzie turniejem pasującym pod ich styl gry, ale obie udowodniły już, że w tym sezonie potrafią wychodzić poza swoją strefę komfortu. Nigdy nie wolno skreślać Barbory Krejcikovej, która jednym świetnym meczem potrafi się odblokować i pójść za ciosem. Na losowanie nie może narzekać Ons Jabeur, ale przez problemy zdrowotne i zaburzony cykl przygotowań może być jej ciężko zagrać swój najlepszy tenis. Z dystansem podchodziłbym do Peguli i Gauff, ponieważ nie wydaje mi się, aby były w stanie odegrać w Paryżu główne role (może w grze podwójnej). Zawsze niebezpieczna Jelena Ostapenko mogła się podobać w Rzymie. Nie jest żadną tajemnicą, że gdy ma swój dzień i trafia, to wtedy na korcie jest zdolna do wielkich zwycięstw.
Warto przyjrzeć się zawodniczkom z eliminacji, bo Mirra Andreeva, Olga Danilovic czy Clara Tauson na pewno są w stanie namieszać. Wątpię, aby wygranie trzech meczów i awans do turnieju głównego był szczytem marzeń dla którejś z nich.
Mateusz Wasiewski (WP Sportowe Fakty): Pomimo ostatniego urazu i niepewności odnośnie formy, główną faworytką do tytułu, według mnie, jest Iga Świątek. Oczywiście liderka rankingu kreczowała w meczu z Eleną Rybakiną i miała kilka dni wymuszonego odpoczynku, ale korty Rolanda Garrosa to wciąż jej księstwo.
Droga do drugiego tygodnia Polki wydaje się być stosunkowo łatwa. Pierwsze poważne wyzwanie może czekać w czwartej rundzie. Wtedy Świątek może zmierzyć się z Barborą Krejcikovą – triumfatorką French Open 2021. Mecze Igi z Czeszką zawsze dostarczają wielu emocji. W ćwierćfinale z kolei może czekać nas rewanż za ubiegłoroczny finał z Coco Gauff. Amerykanka musiałaby jednak pokonać Anhelinę Kalininę czy Weronikę Kudermietową, a to będzie trudne zadanie.
Klasycznie do połowy drabinki Świątek trafiła Rybakina, a więc ich ewentualne starcie nastąpi w półfinale. To byłaby oczywiście idealna okazja do pierwszego w tym roku triumfu podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego nad Eleną. Na końcu można zadać sobie pytanie – czy w finale znów zamelduje się Aryna Sabalenka? Jeśli dojdzie do tego starcia, to raszynianka będzie musiała wygrać, aby utrzymać jedynkę w rankingu.
Ciekawie wylosowały pozostałe Polki. Magdalena Fręch w pierwszej rundzie zagra z Shuai Zhang – zawodniczką rozstawioną, ale też tenisistką, która ostatnich tygodni nie może zaliczyć do udanych. Ma na swoim koncie siedem porażek z rzędu, pauzowała też przez kontuzję. To duża szansa dla Fręch, na którą w ewentualnej drugiej rundzie będzie czekać kwalifikantka Sara Bejlek lub Kamilla Rachimowa. Jest realna szansa na trzecią rundę i mecz z samą Aryną Sabalenką.
Linette francuską kampanię rozpocznie z kolei od pojedynku z Leylah Fernadez. Kanadyjka jest w tym roku w słabej formie. Dodatkowo Polka wygrała już z nią w ubiegłym sezonie. Magda będzie faworytką tego starcia. Potencjalna druga runda może okazać się sporym wyzwaniem, gdyż w niej będzie czekać albo Clara Tauson, albo Aliaksandra Sasnowicz. W ewentualnej trzeciej rundzie poznanianka może zmierzyć się z powracającą po kontuzji Belindą Bencić. Szwajcarka w normalnych okolicznościach byłaby faworytką. Pytanie – w jakiej formie przybyła do Paryża?
Maciej Łuczak (Meczyki): W tym sezonie w kobiecym tenisie wyraźnie widać trzy tenisistki, które wyróżniają się na tle reszty. Podstawowym pytaniem przed losowaniem było to, do której części drabinki trafi Jelena Rybakina. Iga Świątek i Aryna Sabalenka musiały być po dwóch różnych stronach i pewnie każda z nich wolała uniknąć zwyciężczyni Wimbledonu w potencjalnym półfinale.
Jeśli obie zawodniczki dotrą do tej fazy turnieju, to o finał z Rybakiną zagra Świątek. Z jednej strony trudno uznawać to za korzystny scenariusz, ale z drugiej gdzie jak nie w Paryżu najlepiej zrewanżować się za porażki w tym sezonie.
Droga do najlepszej czwórki w przypadku Polki jest bardzo ciekawa. Pierwsze trzy mecze nie powinny sprawić większych kłopotów, ale już potencjalne starcie z Barborą Krejcikovą w „16” może być więcej niż interesujące. Szczególnie, że Czeska wygrywała już z Igą, więc na pewno się nie przestraszy. Pytanie jednak czy przy swojej chwiejnej dyspozycji w ogóle do 4. rundy dotrze.
Sabalenka za to nie będzie miała łatwego otwarcia. Zagra z Martą Kostjuk i to spotkanie na pewno będzie miało też wiele podtekstów pozasportowych. W części drabinki zwyciężczyni Australian Open jest nierozstawiona Marketa Vondrousova, która w Paryżu była już kiedyś w finale, jest też srebrną medalistką z Tokio, gdzie pokonała m.in. Naomi Osakę. Ciekaw jestem też, jak sobie poradzi Jelena Ostapenko, od której triumfu we Francji minęło już wiele lat, ale jej gra w tym sezonie wygląda najlepiej od dawna.
Spory znak zapytania widzę w przypadku Magdy Linette. Z jednej strony po raz pierwszy w karierze jest w Szlemie rozstawiona, ale od dobrych kilku tygodni na kortach nie błyszczy. Nie trafiła też najlepiej już na otwarcie. Zagra z Leylah Fernandez, która jeśli przegra w pierwszym spotkaniu, to podobnie jak jej rywalka z finału US Open, Emma Raducanu, wypadnie z czołowej setki. Oby w drugim wielkoszlemowym turnieju w tym sezonie Magda nawiązała bardziej do tego co było w Australii, a nie po niej.
Trudne zadanie czeka Magdę Fręch, która zmierzy się z bardzo doświadczoną Shuai Zhang. Chinka może nie porywa, ale jest solidna, ograna, bardziej doświadczona i na pewno będzie wyraźną faworytką. W meczach pierwszej rundy na pewno też warto zwrócić uwagę na spotkanie Sakkari – Muchova.
Dominik Senkowski (Sport.pl): Iga Świątek jest dla mnie główną faworytką Roland Garros 2023 i to mimo ostatnich problemów zdrowotnych. Polka miała wreszcie czas dłużej potrenować, czego brakowało jej w trakcie rozpędzonego touru, gdy przyjeżdżała z jednego turnieju na kolejny. Warunki w Paryżu powinny być dla niej korzystne, ma też odpowiednie doświadczenie do rywalizacji w Roland Garros. W finale stawiam na spotkanie Świątek z Aryną Sabalenką, której dość dobrze ułożyła się drabinka turniejowa. Mistrzyni Australian Open ma wyjątkową motywację, gdyż istnieje szansa, że po tym turnieju zostanie nową numer jeden rankingu WTA. Dużo mówi się oczywiście też o Jelenie Rybakinie, ale stawiam, że półfinał i spotkanie z Igą to maksymalny wynik, jaki może wykręcić.
W przypadku pozostałych Polek występ w Paryżu pozostaje zagadką. Magda Linette po fantastycznym starcie w Australian Open nie nawiązuje do wielkiej formy z początku roku. W jej przypadku trudno naprawdę cokolwiek przewidzieć. Awans do trzeciej rundy będzie można odbierać już w kategoriach sporego sukcesu. Pierwszy mecz z Leylah Fernandez to starcie dwóch tenisistek, które prezentują się ostatnimi czasy nieprzekonująco.
Każdy wygrany mecz w Paryżu będzie wielkim sukcesem Magdaleny Fręch. Ostatnio w wywiadzie dla Interii opowiadała, ile kosztuje ją kariera – także finansowo. Miejmy nadzieję, że będzie w stanie pokazać się z takiej strony, jak niedawno w meczu Kazachstan – Polska, gdy rywalizowała z samą Rybakiną. Stawiam niestety, że udział zakończy na drugiej rundzie i jednej wygranej z Chinką Zhang.
Kto nowym królem Paryża?
Przemysław Dobosz: W obliczu nieobecności Rafaela Nadala kwestia triumfu w paryskim szlemie wydaje się być znacznie bardziej otwarta. Moim zdaniem pałeczka pozostanie jednak w hiszpańskich rękach, konkretne w rękach Carlosa Alcaraza. Lider rankingu ATP jest w znakomitej formie, a po ostatniej szybkiej porażce w Rzymie jego głód sukcesu również powinien osiągnąć najwyższy poziom. Kluczowa może okazać się presja ze strony mediów i kibiców, którzy z pewnością będą intensywnie podkreślać ewentualność pięknej historii, jaką byłaby pokoleniowa zmiana na paryskim tronie. Jeśli gracz z Murcii nie ulegnie presji i uniknie problemów zdrowotnych, które przytrafiały mu się w tym sezonie dość często, będzie miał ogromne szanse na swój drugi tytuł wielkoszlemowy w karierze.
Inne ciekawe nazwiska obecne w ćwiartce numer jeden to Lorenzo Musetti i Cameron Norrie, z których lepszy może zagrać z Alcarazem w czwartej rundzie, oraz Felix Auger-Aliassime i Stefanos Tsitsipas, czyli potencjalni przeciwnicy Hiszpana na etapie ćwierćfinałów. Swoje „trzy grosze” mogą dorzucić Mikael Ymer, Alexander Shevchenko, Benoit Paire czy Fabio Fognini. Jestem szczególnie ciekawy występu reprezentanta gospodarzy, podejmującego na starcie wspomnianego wyżej Camerona Norrie’ego.
Hitem turnieju byłoby oczywiście półfinałowe starcie Carlosa Alcaraza z Novakiem Djokoviciem. Ten scenariusz nie jest jednak tak realny, jak mógłby być jeszcze kilka tygodni temu. Ostatnie występy Serba były słabe, biorąc pod uwagę jego klasę i poziom, jaki reprezentuje na co dzień. Losowanie również nie należy do najłatwiejszych. Arthur Fils, Alejandro Davidovich Fokina, Luca Van Assche – to zawodnicy, którzy mogą trafić na Djokovicia jeszcze przed czwartą rundą, a którzy mogą napsuć tenisiście z Belgradu sporo krwi. Dalej na mistrza tegorocznego Australian Open mogą czekać jeszcze trudniejsi rywale z Lorenzo Sonego, Karenem Khachanovem i Andreyem Rublevem na czele. Snując wszelkie rozważania na temat przyszłości trzydziestosześciolatka w stolicy Francji, warto pamiętać o jednym istotnym fakcie. Kiedy rozpoczynają się zawody wielkoszlemowe, Djokovic zawsze wchodzi na wyższy poziom i sprawia, że znakomita większość analiz zwiastujących klęskę Serba nadaje się jedynie do kosza. Zobaczymy, czy tak będzie i tym razem.
W czwartej rundzie zdobywca dwudziestu dwóch tytułów wielkoszlemowych może zmierzyć się z naszym jedynym reprezentantem w turnieju panów, Hubertem Hurkaczem. Polak nie radzi sobie na nawierzchni ziemnej tak dobrze jak dwanaście miesięcy temu. Losowanie daje jednak nadzieję na pozytywny wynik. Zarówno David Goffin, jak i Roberto Bautista Agut nie prezentowali ostatnio jakości na miarę swoich możliwości. Z kolei przeciwnicy pokroju Juana Pablo Varillasa potrafią być bardzo niewygodni, ale bez wątpienia pozostają w zasięgu Hurkacza. Na pewno wrocławianin będzie musiał zagrać znacznie lepiej niż w meczu z J.J. Wolfem, aby osiągnąć dobry rezultat. Jeśli popularny „Hubi” odnajdzie formę, pojedynek z Djokoviciem będzie jak najbardziej realny.
Dolną połówkę drabinki otwiera Holger Rune. Duńczyk, który imponuje swoimi umiejętnościami i charakterem, musi znaleźć się w gronie faworytów całego turnieju. W drodze do ćwierćfinału, konkretnie na etapie czwartej rundy, może dojść do arcyciekawego spotkania Rune z będącym w znakomitej formie Francisco Cerundolo. To właśnie to starcie może wyłonić triumfatora całej kwarty.
Mniejsze szanse na sukces wydaje się mieć Casper Ruud, którego forma nadal jest bardzo niestabilna. Po świetnym występie w Rzymie, gdzie Norweg otarł się o finał, przyszła szybka porażka w zawodach ATP 250 w Genewie. Oczywiście taki układ wydarzeń daje graczowi ze Skandynawii więcej czasu na treningi w Paryżu, ale nie wróży dobrze w perspektywie obrony punktów za finał. Najtrudniejszymi potencjalnymi oponentami zawodnika z Oslo są na papierze Nicolas Jarry, z którym Ruud przegrał w ostatnim meczu w Genewie, oraz rewelacja tegorocznego sezonu na kortach ziemnych, Jan-Lennard Struff. Zobaczymy, jak potoczą się losy reprezentanta Norwegii we Francji.
Drabinkę zamyka Daniil Medvedev – człowiek, którego obecność na liście faworytów całej imprezy mogłaby jeszcze kilka tygodni temu zostać uznana za szaleństwo. Tymczasem lider rankingu Race pokazał niesamowity postęp na czerwonej mączce, udowadniając swoją wartość w znienawidzonych przez siebie warunkach. Do tej samej części drabinki trafił także Jannik Sinner, którego jakość nie podlega dyskusji. Ćwierćfinał z udziałem obu panów wydaje się niezwykle prawdopodobny i może być kluczowy dla losów całej imprezy. Szczerze mówiąc, ciężko mi typować inny scenariusz niż bezpośredni pojedynek obu graczy.
Damian Kust: Daniil Medvedev rzutem na taśmę wskoczył na drugie miejsce w rankingu ATP swoją wygraną w Rzymie, co ostatecznie ma spore konsekwencje w kwestii drabinki Roland Garros. Carlos Alcaraz i Novak Djokovic znaleźli się bowiem w jednej połówce i mogą spotkać się już w półfinale. Głównym faworytem pozostaje Hiszpan i o ile można powiedzieć że w pierwszych kilku rundach powinien uniknąć niebezpieczeństw, to ewentualny ćwierćfinał ze Stefanosem Tsitsipasem tuż przed meczem z Djokoviciem nie jest dla niego idealnym scenariuszem.
Zobaczymy co Serb będzie pokazywał w pierwszym tygodniu turnieju, bo gdyby miał z Alcarazem grać jutro, to pewnie nie miałby większych szans. Po kontuzji łokcia wystąpił tylko w Rzymie i chociaż może nie wyglądało to tragicznie, nie był to poziom na wygrywanie turniejów wielkoszlemowych. Takich mistrzów po prostu się jednak nie skreśla i równie dobrze za tydzień sytuacja może być zupełnie inna. Losowanie jest dla niego przyjazne.
Czy poważnym kandydatem do tytułu jest wspomniany Tsitsipas? Już przed ujawnieniem drabinki trochę ciężko było sobie wyobrazić Greka pokonującego dwóch czy trzech innych pretendentów, teraz chyba jest jeszcze trudniej. Potencjalne starcie z Alcarazem w ćwierćfinale i na poprawkę półfinał z Djokoviciem to na dzień dzisiejszy może być po prostu za dużo dla Greka, któremu zdarzało się już do Paryża przyjeżdżać w lepszej dyspozycji.
W dolnej połówce drabinki mamy za to duży potencjał na chaos. Czy Holger Rune zasługuje na miano trzeciego faworyta do tytułu? Być może, ale ciągnące się za nim problemy fizyczne mogą poważnie ograniczać go w formule do trzech wygranych setów. Na pewno Duńczyk jest jednym z graczy którzy najwięcej zyskali na losowaniu, unikając w swojej połówce Djokovicia i Alcaraza. Sebastian Baez w drugiej rundzie ma jak najbardziej prawo go postraszyć, ale czy Argentyńczyk może ten mecz wygrać? Wątpliwe.
Groźniej wygląda losowanie Caspera Ruuda, który mógłby być ewentualnym rywalem Rune w ćwierćfinale. Alexander Bublik w drugiej rundzie to zawsze niewygodny przeciwnik, bo nie wiadomo czego się spodziewać. Mecz na przykład z Nicolasem Jarrym czy Janem-Lennardem Struffem też byłby dla Norwega trudny, z oboma zawodnikami przegrał na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy.
Co z Daniilem Medvedevem? Czy będzie poważnym kandydatem do tytułu? Drabinka początkowo wyglądała przyjemnie, ale potem dołączył do niej być może najtrudniejszy z kwalifikantów, Thiago Seyboth Wild. Później sytuacja wygląda już dużo lepiej. Ciekawe czy Jannik Sinner byłby w stanie mu zagrozić, bo dotychczas nie był w stanie pokonać Rosjanina w ich sześciu spotkaniach. Oczywiście żadne nie miało miejsca na mączce, ale przy lepszym poruszaniu się Medvedeva na ziemi i zwiększonym ciężarze uderzenia przez nowy naciąg do rakiety, ta rywalizacja wciąż nie będzie pewnie najwygodniejsza dla Włocha.
A Hubert Hurkacz? Po tegorocznym sezonie na cegle chyba ciężko mieć jakiekolwiek oczekiwania. Davida Goffina ograł rok temu w Paryżu, ale rytm i dyspozycja stały jednak wtedy na zupełnie innym poziomie. Polak powinien podejść do tego turnieju na kompletnym luzie i po prostu zobaczyć co się wydarzy. Paradoksalnie, czasem właśnie w takiej sytuacji można zagrać swobodnie i pokazać swój najlepszy tenis.
Kuba Fordon (WP Sportowe Fakty): Biorąc pod uwagę obecną formę Huberta Hurkacza, a także jego drabinkę, uważam, że nie przebije zeszłorocznego wyniku. Już na start czeka go pojedynek z Davidem Goffinem, czyli rywalem, z którym mierzył się w Paryżu rok temu. Wówczas Polak zwyciężył, w dodatku bez straty seta, ale trzeba mieć też w głowie porażkę z Belgiem w Rzymie. Mimo że Hurkacza stać na awans do czwartej rundy, tak z Novakiem Djokoviciem nie daje mu żadnych szans. W końcu nigdy nie udało mu się pokonać Serba, więc tym bardziej spisuje go na porażkę.
Stefanos Tsitsipas po Paryżu moim zdaniem utrzyma status tenisisty bez wygranego Wielkiego Szlema. Powodem tego jest fakt, że w ćwierćfinale może dojść do jego pojedynku z Carlosem Alcarazem, a Hiszpan to zdecydowanie faworyt do zwycięstwa na mączce.
Co ciekawe, jeżeli Alcaraz i Novak Djoković nie zawiodą, to spotkają się ze sobą już w półfinale. Wtedy będzie można powiedzieć, że dojdzie do przedwczesnego finału, bo decydujące starcie o tytuł nie będzie elektryzowało tak, jak pojedynek dwóch obecnie najlepszych tenisistów.
Tym samym tacy zawodnicy jak Holger Rune, Jannik Sinne czy Danił Miedwiediew stoją przed szansą walki o trofeum. Trudno sobie wyobrazić, by żaden z nich nie znalazł się w finale przy tak korzystnym ułożeniu drabinki. Liczę, że w półfinale dojdzie do rewanżu za decydujące starcie w Rzymie. Wówczas Rosjanin pokonał Duńczyka, a ich mecz dostarczył wielkich emocji.
Mimo wszystko moim zdaniem po tytuł sięgnie Alcaraz lub Djoković. Jeżeli obaj dotrą do półfinału, to naprawdę zobaczymy wielkie spotkanie, które ma potencjał, by być najlepszym w całej imprezie. Hiszpan zrobi wszystko, by godnie zastąpić w Paryżu swojego rodaka, Rafaela Nadala, a Serb może wykorzystać brak obrońcy tytułu i powtórzyć sukces z lat 2016 i 2021.
Pamiętaj, że wszystkie turnieje możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!