Dziewiętnastoletni Marko Topo awansował do głównej drabinki turnieju ATP 250 w Monachium. Uwagę przykuwa historia występów młodego Niemca, która jest dość niecodzienna.
Były reprezentant Serbii, który od 2022 roku występuje pod niemiecką flagą, nie ma na swoim koncie żadnych wyróżniających się wyników. Marko Topo dwa razy meldował się w ćwierćfinałach zawodów rangi ATP Challenger – ostatni raz miało to miejsce w sierpniu ubiegłego roku, podczas imprezy w Grodzisku Mazowieckim. W turniejach ITF również nigdy nie przekroczył bariery najlepszej ósemki.
Gdyby na tym kończyła się historia występów reprezentanta Niemiec, ten wpis z pewnością by nie powstał. Bardzo ciekawy jest jednak bilans zawodnika z Grafelfing w eliminacjach zawodów ATP Tour. W czterech dotychczasowych próbach Topo aż trzykrotnie wywalczył awans do głównej drabinki, pokonując po drodze bardzo solidnych graczy, m.in. Henriego Laaksonena, Norberta Gombosa czy Stefano Travaglię.
Ostatni raz Topo grał w kwalifikacjach ATP w miniony weekend, kiedy jego celem był awans do trwającego obecnie turnieju ATP 250 w Monachium. Dziewiętnastolatek przybył do stolicy Bawarii z pięcioma porażkami z rzędu na swoim koncie, w tym dwiema odniesionymi w pierwszych rundach imprez ITF M15. Czy te wyniki mogły pomóc w wytypowaniu szans Niemca w eliminacjach BMW Open? Absolutnie nie. Gracz urodzony w 2003 roku pokonał Shintaro Mochizukiego i Vita Koprivę, po raz kolejny zapewniając sobie miejsce w drabince imprezy ATP.
Warto zaznaczyć, że choć Topo radzi sobie wybornie na poziomie eliminacji, nie zdołał jeszcze wygrać spotkania w głównej drabince. W Monachium na jego drodze stanie Cristian Garin. Niezależnie od wyniku tego pojedynku, passa reprezentanta Niemiec jest godna uwagi. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego nastolatek nie jest w stanie pokazać swoich możliwości w innych, teoretycznie łatwiejszych okolicznościach.
!REJESTRACJA!
Kod: TBD
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!