Majchrzak i Michalski sięgnęli po tytuły [PODSUMOWANIE]

Majchrzak - PZT
Kamil Majchrzak (fot. PZT)

Wiele emocji dostarczyli nam w tym tygodniu przede wszystkim panowie, docierając aż do czterech singlowych finałów w cyklach ATP Challenger Tour i ITF World Tennis Tour. Na ostatniej przeszkodzie polegli Maks Kaśnikowski i Filip Peliwo, ale tytuły zdobyli Kamil Majchrzak i Daniel Michalski.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Majchrzak wygrywa czwartego Challengera w karierze

Po półfinale osiągniętym w Seulu, Kamil Majchrzak pozostał w Korei Południowej na Challengerze 125 w Busan. Mimo bardzo trudnej drabinki, Polak zaczął od komfortowych zwycięstw z Maximilianem Martererem i Hamadem Medjedoviciem, temu drugiemu rewanżując się za porażkę w Kozerkach. W ćwierćfinale Majchrzak stoczył zacięty bój z najwyżej rozstawionym Soon-woo Kwonem. Polak mimo początkowego prowadzenia, w trzeciej partii przegrywał już 1-4 30-40, ale wstał z kolan i sięgnął po bardzo cenne zwycięstwo.

Następnie przyszła kolej na kolejny solidny mecz z Christopherem O’Connellem, a w finale Kamil musiał zmierzyć się z Radu Albotem. Mołdawianin nie za bardzo miał czym się przez defensywę Majchrzaka przebijać i szybko wydawało się że jest po sprawie, gdy Polak wyszedł na prowadzenie 6-4 3-0. Niestety kłopoty z wykańczaniem ważnych spotkań powróciły i następne sześć gemów zapisał na swoim koncie Albot. Na szczęście Kamil zdołał zresetować się mentalnie przed trzecią partią, którą łatwo zapisał na swoje konto 6-2 (choć dopiero przy piątej piłce meczowej). 

To czwarty tytuł ATP Challenger Tour na koncie Majchrzaka (Saint Brieuc i Ostrawa 2019, Prościejów 2020). Ten wyczyn jest na tyle istotny, że praktycznie gwarantuje Polakowi miejsce w głównej drabince Australian Open i w końcowej setce na koniec tego sezonu. Warto zwrócić uwagę, że zestaw przeciwników z którymi musiał konkurować po drodze do tytułu był naprawdę niezwykle trudny. 

Kacprowi Żukowi nie udało się pójść za ciosem i po świetnym występie w Ismaning dodać kolejny fajny wynik w Hamburgu. Na tych samych kortach Polak wygrywał turniej M25 dwa lata temu i na pewno dobrze się tam czuł, ale znów nie do końca trafił z losowaniem. Rozstawiony z dwójką Jelle Sels jest teraz w życiowej formie i przed meczem z 27-latkiem wygrał 19 z ostatnich 21 spotkań. Ten pojedynek był wyrównany tylko do tie-breaka pierwszej partii, w którym Holender totalnie przejął inicjatywę (spokojnie można też powiedzieć, że Żuk ją oddał), a następnie dokończył spotkanie 7-6, 6-2.

Drugi z rzędu finał Drzewieckiego

Nieudany występ w Wilnie zaliczył Szymon Walków, który był najwyżej rozstawiony w parze z Ramkumarem Ramanathanem. Brak zgrania grających pierwszy raz ze sobą zawodników kilka razy był bardzo widoczny, do tego w pojedynku przeciwko Danowi Addedowi i Theo Arribage bardzo ciężko szło im utrzymywanie swojego serwisu. Polak na korcie spędził w tym turnieju tylko około godziny.

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski ponownie załapali się też na eliminacje singla w Ameryce Południowej, ale w tej dyscyplinie jeszcze bez sukcesów. Matuszewski przegrał z pogromcą Maksa Kaśnikowskiego z finału z Parnawy Ferminem Tentim, a Drzewiecki uległ Sumitowi Nagalowi, będąc mocno zmęczony po przelocie do Coquimbo dopiero tego samego dnia rano (bo w sobotę grał jeszcze finał debla w Rio de Janeiro).

Obaj panowie skupiają się rzecz jasna bardziej na grze podwójnej. Niezmiennie z tymi samymi partnerami co w ostatnich tygodniach, Matuszewski i Alexander Merino zostali w ćwierćfinale zatrzymani przez Franco Agamenone (z którym Piotr grał bardzo dużo w zeszłym sezonie, wygrywając wspólnie cztery tytuły ITF) i Hernana Casanovę. Jak się okazało, to właśnie ta para była w Coquimbo zdecydowanie najlepsza. W finale Włoch i Argentyńczyk pokonali Drzewieckiego i Jakuba Paula 6-3, 6-4, dokładnie takim samym wynikiem jak Matuszewskiego i Merino. 

Kolejny finał Maksa, znów za mocny Lazarov

Na trzeci turniej w Sozopolu jeszcze bardziej powiększyliśmy ekipę Polaków, których ostatecznie zagrało aż dziesięciu. Pięciu z nich zaczynało od eliminacji, a nie poradzili sobie z nimi tylko Mateusz Kułakowski i Mikołaj Lis, którzy dotarli do finałowej rundy. Dobrze spisali się Gabriel Matuszewski i Jasza Szajrych, a bardzo miłą niespodziankę sprawił Piotr Czaczkowski, eliminując w finałowej rundzie Daniela Siniakova (brata Kateriny), który ma nawet na swoim koncie parę występów w Challengerach.

W głównej drabince Polaków było zatem ośmiu. Czaczkowski swój pierwszy mecz w karierze o punkt ATP przegrał z Petrem Nesterovem 4-6, 3-6. Matuszewski nie wygrał nawet gema z Gabrielem Donevem. Jeszcze inny Bułgar, Simeon Terziev, dosyć niespodziewanie wyeliminował Yanna Wójcika. Lekko zawiódł też Martyn Pawelski, przegrywając z kolejnym reprezentantem gospodarzy, Yanakim Milevem. Bardzo źle wylosował Olaf Pieczkowski, przegrywając z Alexandrem Donskim, który pokonał go w ćwierćfinale dwa tygodnie wcześniej. Tak, Donski to Bułgar.

Bilans Polska kontra Bułgaria w pierwszej rundzie uratował Szymon Kielan, rywali z innych krajów pokonali też Maks Kaśnikowski i Szajrych. Ten drugi wpadł w kolejnej rundzie na zwycięzcę sprzed tygodnia Alexa Lazarova i wywalczył tylko cztery gemy. Kielan nie dał rady Riccardo Balzeraniemu, który w poprzednich edycjach turnieju przegrywał z Kaśnikowskim i wymienił się po jednym zwycięstwie z Pieczkowskim.

Po raz trzeci więc ostatnim Polakiem w turnieju był właśnie Maks, który po kolei dokonywał zemsty za swoich kolegów z kadry. Najpierw ograł Doneva (który wygrał z Matuszewskim), potem Balzeraniego (Kielan), a w półfinale Terzieva (Wójcik). Wszystko to zapewniło mu mecz z Lazarovem, w którym próbował mścić się nie tylko za Szajrycha, ale też za własną porażkę sprzed tygodnia.

Niestety Bułgar ponownie okazał się dla Polka za mocny, tym razem ogrywając go 6-2, 6-4. Nie ma w tych przegranych z Lazarovem absolutnie nic wstydliwego, gdyż zaledwie miesiąc temu w Sofii 24-latek pokonał Jiriego Leheckę i przeszedł rundę w turnieju ATP 250. Kaśnikowski i tak z Sozopolu musi wyjechać zadowolony, gdyż w singlu dotarł aż do dwóch finałów i jednego półfinału. 

Siedmiu Polaków wystąpiło też w drabince deblowej. Od razu odpadli Czaczkowski/Matuszewski, oraz Pawelski grający w parze z Tuną Altuną. Rundę udało się przejść Kułakowskiemu i Lisowi, dzięki czemu ten drugi zadebiutuje w deblowym rankingu ATP. Naszą nadzieją na sukces byli Kielan i Wójcik, ale w półfinale ulegli Bułgarom (a jakżeby inaczej) Adriano Dzhenewowi i Anthonemu Genowowi. 

Największy tytuł w karierze Michalskiego, Peliwo w finale w Glasgow

Daniel Michalski w poprzednim tygodniu odpadł w półfinale w Santa Margherita di Pula z Timo Stodderem. Rozpędzony Niemiec ponownie stanął na jego drodze, ale tym razem w finale, mając już czternaście zwycięstw z rzędu na koncie. Po drodze do meczu o tytuł Michalski zaliczył solidne skalpy na Francesco Fortim i Alexandrze Weisie, zawodnikach z piątej setki którzy dosyć często pojawiają się w kwalifikacjach Challengerów. 

Tym razem udało się pokonać też Stoddera, który mimo grania trzeci tydzień z rzędu do samego końca, postawił znów trudne warunki. Polak nie wyserwował pierwszej partii przy stanie 5-4, ale udało mu się nadrobić to genialnym tie-breakiem, którego wygrał do zera. Michalski pokonał Niemca 7-6, 6-3, zdobywając swój ósmy tytuł ITF, ale dopiero pierwszy o puli nagród 25 tysięcy dolarów. Bardzo zbliżył się też do miejsc dających możliwość występu w eliminacjach Australian Open. 

Podobnie jak w poprzednich tygodniach, w tym samym turnieju zagrał też Michał Dembek. Ta edycja tej imprezy kompletnie nie wyszła Polakowi, którego w pierwszej rundzie eliminacji wyeliminował Mike Loccisiano, a w deblu u boku Damiana Wengera również odpadł na pierwszej przeszkodzie.

Rozstawiony z dwójką w turnieju M25 w Glasgow Filip Peliwo zaliczył kilka bardzo znaczących zwycięstw. W ćwierćfinale przegrywał już 1-6, 3-4 (z przełamaniem) przeciwko Antonowi Matusevichowi, ale był w stanie wrócić do tego meczu i wygrać 7-5 w trzeciej partii. Jeszcze bardziej dramatycznie było z Georgem Loffhagenem, gdy Polak bronił piłki meczowej w tie-breaku trzeciej partii. 

W finale Peliwo zmierzył się z najwyżej rozstawionym Aidanem McHugh. Trochę szkoda tego wyrównanego spotkania, szczególnie że w drugiej partii Polak prowadził już 3-1. Brytyjczyk gra jednak bardzo skuteczny tenis na kortach halowych, często operuje slajsem i biega do siatki. Peliwo po serii startów w Wielkiej Brytanii zamierza teraz przenieść się do Izraela.

Błażej Sopoliński zdecydował się na wyjazd do Rio de Janeiro, gdzie próbował przejść eliminacje turnieju M25. 19-latek był jednym z tylko trzech zawodników spoza Ameryki Południowej w całej imprezie. Niestety Polak wciąż pozostaje bez zawodowego zwycięstwa (aktualny bilans 0-5), a Rafaelowi Tosetto łatwo uległ 4-6, 0-6.

Niezły występ Lincer, Baszak urywa seta z Shibaharą

Olivia Lincer przeszła kwalifikacje turnieju W60 w Macon, pokonując w ostatniej rundzie eliminacji Salmę Ewing. Los w głównej drabince zestawił ją z tą samą rywalką (która dostała się jako lucky loser). Ponownie triumfowała Polka, choć tym razem w trzech setach. W drugiej rundzie za mocna okazała się Thasa Grana Pedretti z Brazylii, która oddała Lincer tylko jednego gema. W deblu 17-latka wystąpiła u boku Bianci Jolii Fernandez (siostry finalistki US Open sprzed roku), ale odpadła na pierwszym etapie rywalizacji.

W zawodach tej samej rangi w kanadyjskim Saguenay wzięły udział Weronika Baszak i Urszula Radwańska. Ta pierwsza bezproblemowo przeszła eliminacje, ale uległa w pierwszej rundzie w trzech setach Enie Shibaharze, bardziej znanej z gry podwójnej (aktualnie trzynasta rakieta świata!). Radwańska zakończyła rywalizację na tym samym etapie, odpadając z Sarą Beth Grey.  W Ameryce Północnej wystąpiła jeszcze Anna Hertel. Polka w eliminacjach do turnieju W25 w Fort Worth (korty Texas Christian University) wygrała z Ayaką Okuno, ale dosyć niespodziewanie uległa Chelsea Fontenel 7-6, 3-6, 7-10.

Równolegle z turniejem M25 w którym grał Peliwo, rozgrywano też w Glasgow większą imprezę kobiet (W60). Martyna Kubka w pierwszej rundzie wpadła na obiecującą lokalną zawodniczkę Talię Neilson Gatenby, ale przegrała z nią 2-6, 4-6 (Brytyjka urwała potem seta Heather Watson). Nasza reprezentantka wystąpiła też w deblu, odpadając wraz z Nefisą Berberovic w ćwierćfinale.

3/3 w kwalifikacjach w Turcji, Feistel po raz pierwszy pod polską flagą

Polki popisały się skutecznością w eliminacjach turnieju W15 w Antalyi. Zuzanna Frankowska, Olga Gołaś i Ada Piestrzyńska nie straciły nawet seta. W głównej drabince, Gołaś po trzech godzinach walki przegrała z Ines Faltinger, marnując dwie piłki meczowe w decydującym tie-breaku. Piestrzyńska pokonała Frankowską w bratobójczej rywalizacji, a następnie ograła jeszcze sklasyfikowaną pod koniec pierwszego tysiąca rankingu WTA Marie Mettraux.

Dla mistrzyni Polski do lat 18-tu to pierwszy zawodowy ćwierćfinał dopiero w trzecim występie. Tam już zdecydowanie za mocna okazała się Anika Jaskova (6-0, 6-2), która sprawiła potem olbrzymią sensację eliminując wracającą po kontuzji Patricię Marię Tig. 

Kwalifikacje w Sharm el Sheikh próbowały przejść Karolina Jaśkiewicz i Alicja Formella. Ta pierwsza ugrała tylko dwa gemy z I-Hsuan Cho, a Formelli udało się wygrać jeden mecz zanim doznała podobnych rozmiarów porażki z Vivian Yang. Drugą szansą dla Polki była opcja dołączenia do głównej drabinki jako lucky loser, ale tam nie udało się pokonać Madeleine Jessup, która została później półfinalistką całej imprezy.

Eliminacje w Monastyrze przeszła za to Zuzanna Kubacha, ale jej losu nie podzieliła Ewa Czapulak, odpadając w pierwszej rundzie. W głównej drabince nasza tenisistka długo nie zagościła, ulegając Kristinie Milenkovic 1-6, 6-7. Obie Polki wystąpiły razem w deblu, ale wycofały się przed meczem ćwierćfinałowym (po drodze pokonały między innymi Jiale Zhang, rywalkę Kubachy z ostatniej rundy kwalifikacyjnej). 

Co ciekawe, w deblu pod polską flagą wystąpiła też po raz pierwszy 19-letnia Gina Feistel. Jej matka, Magdalena, była kiedyś w pierwszej dwusetce rankingu WTA. Dotychczas nastolatka reprezentowała kraj swojego ojca, Niemcy. Wygląda na to, że zdecydowała się jednak na grę w polskich barwach. Jej pierwszym startem był ćwierćfinał debla w Monastyrze z Feryel Ben Hassen.  

Cztery Polki wystąpiły w eliminacjach turnieju W15 w Heraklionie. Niespodziewanie pierwszej rundy nie przeszła tylko Zuzanna Bednarz, która przegrała z Giulią Tedesco 3-6, 6-3, 6-10. Zofia Dziewięcka, Agnieszka Olszewska i Karolina Skowrońska przeszły po rundzie trzystopniowego turnieju kwalifikacyjnego, ale w drugiej żadna z nich nie wygrała już nawet seta. Dziewięcka przegrała ze wspomnianą Tedesco 1-6, 0-6. W deblu wystąpiły tylko Bednarz i Skowrońska, docierając do ćwierćfinałów z różnymi partnerkami. 


Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet baner

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.